WIG20 rośnie, a fundusze akcji szerokiego rynku stoją w miejscu

Strategia, która sprawdziła się przez lata słabości dużych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, nie przyniesie kokosów, gdy blue chips zaczną odrabiać straty.

Aktualizacja: 06.02.2017 12:51 Publikacja: 14.12.2016 09:43

Miniony tydzień przyniósł długo wyczekiwane zwyżki na GPW

Miniony tydzień przyniósł długo wyczekiwane zwyżki na GPW

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Miniony tydzień przyniósł długo wyczekiwane zwyżki na GPW. Pięć dni to jeszcze za krótko, żeby mówić o hossie, niemniej 6,5 proc. zysku z WIG20 w tak krótkim terminie to rezultat, który rozpala wyobraźnię przysłowiowego taksówkarza, a o zwyżkach na GPW można się było dowiedzieć z głównych wydań serwisów informacyjnych (nawet z „Wiadomości" TVP).

Brak dużych spółek to broń obosieczna

Inwestorzy posiadający jednostki funduszy akcji szerokiego rynku, patrząc na wyniki swoich inwestycji od 5 do 9 grudnia, mogą więc przecierać oczy ze zdumienia. Tylko jeden fundusz osiągnął stopę zwrotu wyższą niż wskaźnik blue chips. To ING BSK Indeks WIG20, portfel, który – jak na ironię – ma być biernym odwzorowaniem notowań indeksu, a nie zarabiać więcej niż benchmark.

Średnia stopa zwrotu w grupie to zaledwie 1,9 proc. Nieźle w porównaniu z przeciętnym wynikiem funduszy „misiów" – tylko 0,5 proc. na plusie, słabo w porównaniu ze stopą zwrotu najbardziej reprezentatywnego indeksu warszawskiej giełdy.

Dlaczego fundusze rozczarowały? Statystyki mówią same za siebie. Z danych Analiz Online wynika, że średnio rzecz biorąc, 33 proc. portfeli akcji funduszy szerokiego rynku stanowią walory „misiów", a mniej więcej 15 proc. – akcje firm notowanych na zagranicznych parkietach. Struktura inwestycji, która przez ostatnie półtora roku pozwalała zarządzającym uniknąć głębokich spadków WIG20, teraz odwróciła się na ich niekorzyść.

Nieliczni eksperci, którzy zgodzili się odnieść do słabych wyników z ubiegłego tygodnia, zdają się jednak nimi nie przejmować. Po pierwsze, tydzień to bardzo krótki okres, po drugie, WIG20 i tak nie stanie się dla nich punktem odniesienia.

– Już od wielu lat unikamy spółek z WIG20, gdyż kursy akcji większości z nich są bardzo podatne na decyzje polityczne, a te od dawna nie sprzyjają ani rynkowi, ani wspomnianym spółkom. Wyniki naszych funduszy pokazują, że w perspektywie dłuższej niż kilka miesięcy taka strategia przynosi dobre efekty. Dodatkowo jesteśmy przeciwni wszelkiemu etatyzmowi, niezależnie od przedstawianej przez rządzące partie motywacji – komentuje Maciej Chudzik, zarządzający Investor Akcji, który w ubiegłym tygodniu zarobił 0,7 proc.

– Naszym wzorcem jest WIG – podkreśla Piotr Przedwojski, wiceprezes Caspar Asset Management i zarządzający funduszem Caspar Akcji Polskich, który w minionym tygodniu zyskał 0,2 proc. – Od początku roku wynik funduszu jest ponad tym benchmarkiem, tymczasem większość funduszy nie pobija tego wzorca – podkreśla. Zwraca przy tym uwagę, że nie da się osiągać stóp zwrotu wyższych niż benchmark w każdym okresie, szczególnie tak krótkim jak tydzień.

Chudzik i Przedwojski to jedyni zarządzający, którzy odpowiedzieli na naszą prośbę o komentarz. Pozostali przekonywali, że nie ma sensu pochylać się nad tak krótkoterminowymi wynikami, albo tłumaczyli się benchmarkiem. Rzeczywiście trzeba przyznać, że tylko dwa fundusze akcji polskich – wspomniany ING BSK Indeks WIG20 i BNP Paribas Akcji – mają portfel wzorcowy składający się w 100 proc. z indeksu blue chips. Z drugiej jednak strony to właśnie za odchodzenie od portfeli wzorcowych wtedy, kiedy trzeba, zarządzający dostają pieniądze.

Duże, czyli... ryzykowne

Stopy zwrotu funduszy akcji polskich za ubiegły tydzień prowadzą do kluczowego wniosku z perspektywy klientów TFI. „Aktywnie" zarządzany fundusz akcji (w cudzysłowie, bo skoro „aktywnie", to benchmark nie powinien być żadnym wytłumaczeniem) nie jest dobrym sposobem uzyskania ekspozycji na WIG20. Inwestorzy chcący zainwestować w indeks największych spółek z GPW powinni wybierać tytuły uczestnictwa notowanego na głównym parkiecie ETF na WIG20 lub funduszu ING BSK Indeks WIG20. Czy warto? Zdaniem zarządzających tak (szczegóły w ramce i rozmowie z Krzysztofem Stupnickim). Trzeba jednak pamiętać, że hossa hossą, ale wskaźnik warszawskich blue chips jest miejscem podwyższonego politycznego ryzyka.

[email protected]

Pytania do... Krzysztofa Stupnickiego, członka rady nadzorczej Best TFI

Dlaczego fundusze akcji polskich szerokiego rynku w minionym tygodniu, gdy WIG20 wzrósł o 6,5 proc. (od 5 do 9 grudnia), tak wyraźnie przegrały z indeksem blue chips?

Rolą zarządzającego jest poszukiwanie spółek, które mogą się zachowywać lepiej niż benchmark. Te poszukiwania, przez ostatnie półtora roku skierowały prowadzących portfele ku spółkom z mWIG40 i sWIG80, w rezultacie to one stanowią teraz dużą część portfeli funduszy akcji szerokiego rynku.

Struktury portfela akcji, zwłaszcza takiego, w którym jest sporo "misiów" nie da się zmienić w ciągu paru dni. Mimo to nawet fundusze otwarte mogą w jakimś zakresie wykorzystywać instrumenty pochodne na indeksy. Dlaczego zarządzający nie próbowali się podłączyć do tej hossy w blue-chips?

Nie zgadzam się z tą tezą. W ubiegłym tygodniu wartość obrotów na całym szerokim rynku akcji przekraczała 1 mld zł dziennie, a w czwartek i piątek nawet rzadko spotykane na GPW 2 mld zł. Jednocześnie całe zainteresowanie rynkowych graczy nie koncentrowało się wyłącznie na kilku największych spółkach z WIG20. Także obroty w mWIG40 były wyraźnie wyższe niż ostatnio. Jeżeli dane o obrotach zestawimy ze zmianami notowań indeksów, możemy dojść do wniosku, że duża grupa inwestorów, nie tylko zagranicznych, prowadziła realokację aktywów w ramach swoich portfeli akcji. To, że duże spółki urosły o ok. 5 pkt proc. więcej niż małe i średnie, świadczy, że to właśnie w tym pierwszym segmencie popyt na akcje był największy.

Dlaczego zarządzający nie mogli się wcześniej przygotować na to odbicie dużych spółek? Na łamach „Parkietu' już od paru tygodni część ekspertów obstawiała taki właśnie scenariusz...

Być może, ale na pewno nie była to powszechna opinia. Jeszcze miesiąc temu w Warszawie i Londynie przeważał pogląd, że ryzyko polityczne związane z inwestowaniem w WIG20 jest zbyt duże, nie da się go wycenić. Ponadto pamiętajmy że po pierwsze dopiero co rynki kapitałowe zostały zaskoczone wygraną Donalda Trumpa, a po drugie, większość analityków została zaskoczona reakcją inwestorów na tę wygraną. Niepewność trwała zaledwie kilka godzin, a potem indeksy banków amerykańskich czy mniejszych spółek poszyły w górę jak rakieta. Te wszystkie zmiany powodują, że pomysły na najlepsze inwestycje w 2017 r. ulegają modyfikacji. Powolnej modyfikacji.

Pan też uważa, że przyszła pora na duże spółki?

Tak, i sądząc po wypowiedziach innych zarządzających, nie jestem już w tej opinii osamotniony.

Skoro zaczyna to być powszechny pogląd, to może – w kontrze – najwyższy czas już sprzedawać akcje dużych spółek?

To są pomysły na 2017 r., a on się jeszcze nie zaczął ! Doświadczenia z ostatnich lat pokazują, że różne trafione pomysły na następny rok realizują się w ciągu pierwszego kwartału a potem inwestorzy szukają nowych. Po spojrzeniu na stopy zwrotu funduszy polskich akcji w poprzednim tygodniu, widać, że do jednomyślności zarządzających jeszcze daleka droga. Ponadto złoty wciąż jest bardzo słaby do głównych walut – dolara i euro. Najczęściej końcowi hossy w blue chips towarzyszyła silna waluta. Słabość złotego świadczy o tym, że zainteresowanie inwestorów zagranicznych naszym rynkiem jeszcze się nie wyczerpało. JAM

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy