Prezydent USA Donald Trump napisał w swojej sieci społecznościowej Truth Social, że jego administracja „rozważa przerwanie biznesów z Chinami dotyczących olejów do smażenia”. Ewentualne wstrzymanie importu tego produktu byłoby karą za to, że Państwo Środka od kilku miesięcy nie kupuje amerykańskiej soi. Trump wskazał, że ów chiński bojkot jest „działaniem nieprzyjaznym”, mającym na celu przede wszystkim zaszkodzenie amerykańskim farmerom. Rząd USA rozważa wobec tego różne opcje odwetu, z których jedna może obejmować wstrzymanie zakupów olejów do smażenia produkowanych w Chinach. „Możemy łatwo produkować takie oleje u siebie. Nie musimy ich kupować w Chinach” – zadeklarował Trump. Chiński eksport olejów jadalnych był w 2024 r. rekordowy, a USA odpowiadały za 43 proc. ich sprzedaży. Ewentualne retorsje handlowe Trumpa mogłyby więc mocno uderzyć w chińskich producentów.
W piątek Trump groził, że od 1 listopada podwyższy o 100 pkt proc. cła na chińskie produkty, w odwecie za wprowadzone przez Pekin restrykcje w eksporcie metali ziem rzadkich. W niedzielę już jednak przekonywał, że w relacjach z Chinami „wszystko będzie dobrze”. Prezydent USA zaostrzając retorykę, jednocześnie zostawia więc sobie otwarte drzwi do negocjacji z Państwem Środka.
Czytaj więcej
Oficjalnie droga do negocjacji handlowych pomiędzy USA a Pekinem jest otwarta. Oba kraje oraz ich...
W jakiej kondycji jest gospodarka Chin?
Tymczasem Chiny były we wrześniu już kolejny miesiąc z rzędu pogrążone w deflacji. Ceny konsumpcyjne spadły o 0,3 proc. rok do roku, czyli nieco bardziej niż prognozowano. (W tym roku rosły one tylko w styczniu i w czerwcu, a w lipcu ich wzrost był zerowy.) Żywność staniała o 4,4 proc., a energia i paliwa o 2,7 proc. Za pozytywny sygnał uznano, że inflacja bazowa (czyli nieobejmująca cen żywności, paliw i energii) przyspieszyła do 1 proc. Ceny produkcji spadły natomiast o 2,3 proc. Inflacja producencka w Chinach jest nieprzerwanie ujemna od trzech lat. Rząd ChRL stara się przeciwdziałać deflacji m.in. wymuszając na producentach aut elektrycznych, by wstrzymywali się z prowadzeniem wojen cenowych.
– Pomimo pozytywnego znaku w postaci wzrostu inflacji bazowej, napięcia handlowe powróciły, a niepewność co do perspektyw wzrostu gospodarczego wzrosła, co jest negatywne dla ożywienia popytu. Za wcześnie, by stwierdzić, że presja deflacyjna słabnie na tym etapie – ocenia Zhiwei Zhang, główny ekonomista w Pinpoint Asset Management.