– Gdy startowałem w wyborach, wiedziałem, że nie możemy wrócić do tych nieudanych rozwiązań, więc rozpocząłem rządy zdeterminowany, by zmienić kierunek ekonomiczny tego kraju, by przejść od ekonomii skapywania do tego, co wszyscy w „The Wall Street Journal” i „Financial Timesie” zaczęli nazywać bidenomiką – mówił prezydent Joe Biden, podczas swojego wystąpienia w Chicago 28 czerwca. Stwierdził wówczas, że owa bidenomika działa i mocno przyczyniła się do ożywienia gospodarczego w USA po pandemii.
– W bidenomice chodzi o budowanie gospodarki od środka i od dna, a nie z góry na dół. Są trzy fundamentalne zmiany, które zdecydowaliśmy się wprowadzić z pomocą Kongresu i byliśmy w stanie je przeprowadzić. Po pierwsze, dokonywanie inteligentnych inwestycji w Ameryce. Po drugie, edukowanie i wzmacnianie siły amerykańskich pracowników, by powiększać klasę średnią. I po trzecie, promowanie konkurencji, by zmniejszyć koszty i pomagać małym biznesom – wyjaśniał Biden.
Wygląda na to, że bidenomika będzie jednym z jego głównych haseł w kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2024 r. Prezydent będzie starał się pokazać jako architekt przełomu ekonomicznego. Czy jednak rzeczywiście jego polityka gospodarcza jest aż tak przełomowa i nieortodoksyjna? I czy zdoła ona zdobyć uznanie Amerykanów?
Środki na infrastrukturę
Bidenomika nawiązuje nazwą do reaganomiki, czyli strategii gospodarczej prezydenta Rolanda Reagana. Oczywiście różni się od niej w wielu istotnych szczegółach. Reagan przyniósł Amerycę wielką falę deregulacji i cięć podatków mającą zwiększać swobodę gospodarczą. Tymczasem administracja Bidena zwiększyła regulacje w wielu sektorach i dąży do podwyższania podatków. Ponadto za Reagana święciła triumfy tzw. ekonomia skapywania, czyli przekonanie, że państwo powinno pozwolić na silny przyrost majątków najbogatszych, gdyż z tego przyrostu coś zawsze „skapnie” dla mniej zamożnych. Administracja Bidena skupia się natomiast przede wszystkim na tym, by to mniej zamożni korzystali z owoców wzrostu gospodarczego. Choć zarówno Biden, jak i Reagan pozwalają na silny wzrost długu publicznego, to Reagan zadłużał USA na poczet zbrojeń, które były kołem zamachowym gospodarki i rozwoju nowoczesnych technologii. Biden stawia natomiast na inwestycje w infrastrukturę i w sektor technologiczny. Nie jest to bynajmniej niczym rewolucyjnym. Podobną politykę prowadził już Franklin Roosevelt w latach 30. Nowością nie jest nawet stawianie na zielone technologie. Wszak robili to wcześniej Barack Obama i Jimmy Carter. Administracja Bidena podkreśla jednak, że podchodzi do tej strategii w nowy sposób.