Banki szybciej będą padać w erze cyfrowej

Regulatorzy muszą poważnie przygotować się na scenariusze, w których pożyczkodawcy upadają z powodu złośliwych pogłosek błyskawicznie rozprzestrzeniających się w internecie.

Publikacja: 02.04.2023 21:00

Ogromna część depozytów została wycofana z Silicon Valley Banku w transakcjach elektronicznych, ale

Ogromna część depozytów została wycofana z Silicon Valley Banku w transakcjach elektronicznych, ale przed oddziałami tego banku też pojawiali się zaniepokojeni klienci. Fot. NOAH BERGER/AFP

Foto: NOAH BERGER

Dotychczas wiedziano, że w ciągu jednego dnia, 9 marca 2023 r., spanikowani klienci Silicon Valley Banku wycofali z niego depozyty warte łącznie 42 mld USD. Michael Barr, wiceprezes Fedu odpowiedzialny za nadzór, ujawnił jednak podczas niedawnego przesłuchania w Kongresie, że następnego dnia odpływ depozytów z SVB sięgnął 100 mld USD. W dwie doby bank ten stracił więc aż 142 mld USD pieniędzy klientów, czyli 81 proc. poziomu depozytów z końca 2022 r. Suma, która odpłynęła z tego feralnego kalifornijskiego banku, była podobna jak nominalny PKB Maroka. Tak szybka ucieczka depozytów zapewne nie byłaby możliwa bez mediów społecznościowych.

– Run na Silicon Valley Bank był tak szybki, gdyż kilka funduszy venture capital przekazało swoim klientom w wiadomościach w serwisie WhatsApp, by wycofywali z niego pieniądze – powiedział Anthony Brown, brytyjski konserwatywny deputowany, biorący udział w parlamentarnych przesłuchaniach dotyczących upadku SVB.

Podobnie szybka panika powaliła również Signature Bank, Silvergate Capital oraz Credit Suisse. Ten ostatni bank miał wcześniej opinię dobrze dokapitalizowanego. To pokazuje, że nawet duża instytucja finansowa może w erze mediów społecznościowych łatwo stać się ofiarą.

Nowa rzeczywistość

Epizody paniki bankowej zdarzają się od niepamiętnych czasów, stanowiąc najbardziej spektakularne objawy kryzysów finansowych. Eksodus depozytów z SVB był jednak największym tego typu przypadkiem w historii. Skali porównawczej może dostarczyć choćby upadek w 2008 r. Washington Mutual, ówcześnie największej kasy oszczędnościowo-kredytowej w USA. Klienci wycofali z niej w ciągu dziesięciu dni 16,7 mld USD. Dzień później upadł bank Wachovia, czwarty pod względem wielkości amerykański pożyczkodawca. Stracił on depozyty warte 5 mld USD. Wówczas takie kwoty jeszcze robiły wrażenie na inwestorach, obecnie mogą wydawać się małe w porównaniu ze skalą ucieczki depozytów z SVB czy Credit Suisse.

– To pierwszy kryzys bankowy w pokoleniu Twittera – stwierdził w rozmowie z CNBC Paul Donovan, główny ekonomista UBS Wealth Management. Zwrócił on uwagę, że w erze mediów społecznościowych wiadomości o problemach banków rozprzestrzeniają się błyskawicznie i tak samo szybko mogą być z nich wycofywane depozyty. – Nie widzieliśmy kolejek pod oddziałami banków tak jak po upadku Northern Rock w 2007 r. To się tym razem nie zdarzyło, gdyż można po prostu wejść do internetu, kilka razy kliknąć i załatwić sprawę – powiedział Donovan.

Czytaj więcej

Czy cyfrowe waluty banków centralnych mogą zagrozić stabilności systemu bankowego?

– To coś kompletnie zmieniającego zasady gry. Pojawiło się kilka tweetów i wszystko się zawaliło dużo szybciej, niż waliło się w historii – przyznała w wywiadzie dla agencji Bloomberg Jane Fraser, prezeska Citigroup.

– Media społecznościowe dają większe pole do rozprzestrzeniania się niszczycielskim pogłoskom niż w 2008 r. Zwiększone wykorzystywanie internetu, mediów społecznościowych, bankowości cyfrowej i podobnych rozwiązań sprawiają, że system finansowy staje się bardziej kruchy – ocenia Jon Danielsson, dyrektor Centrum Ryzyka Systemowego w London School of Economics.

Ślady w Google

Główną przyczyną upadku SVB było to, że owa instytucja była bardzo kiepsko zarządzana. Ale niemal aż do ostatniej chwili inwestorzy zdawali się tego nie zauważać. SVB miał raczej opinię „fajnego banku” chwalącego się notowaniami w rankingu najlepszych amerykańskich banków „Forbesa”. Gdy już jednak opinia o SVB zaczęła się psuć, to negatywne zainteresowanie tym bankiem rosło w tempie lawinowym. Świadczą o tym choćby dane z Google Analytics, dotyczące wyników wyszukiwań w internecie. Licząc w skali od zera do 100, zainteresowanie SVB w mediach społecznościowych było do 8 marca 2023 r. praktycznie zerowe. 9 marca skoczyło do ośmiu, a następnego dnia sięgnęło 100. W ciągu doby wzmianki w mediach społecznościowych o SVB wzrosły o 81,6 tys. proc.

Skok zainteresowania w internecie widoczny był również w przypadku Credit Suisse. W skali od zera do 100 wynosiło ono 12 marca jeden. 13 marca wzrosło do sześciu, następnego dnia do 14, a 15 marca osiągnęło 100. Ciekawie przedstawiają się również dane o wyszukiwaniach słów „Credit Suisse AG Geldautomat”. „Geldautomat” to po niemiecku bankomat. 14 marca skala zainteresowania tym tematem wynosiła zero, 15 marca sięgała 16, kolejnego dnia znów zero, a w kolejnych dniach: osiem, 20 i 100. Szczyt paniki nastąpił więc w niedzielę 19 marca, czyli w dniu, w którym władze federalne Szwajcarii oraz Szwajcarski Bank Narodowy zaaranżowały przejęcie Credit Suisse przez UBS.

W przypadku Deutsche Banku zainteresowanie internautów wynosiło 22 marca cztery na skali Google Analytics. 23 marca dochodziło do dziewięciu, a 24 marca do 100. W dniu, w którym było ono największe, szybko rozchodziła się wieść, że „niepokojąco” wzrósł koszt CDS dla Deutsche Banku, czyli instrumentów finansowych ubezpieczających przed ryzykiem jego bankructwa. Sprowokowało to wyprzedaż akcji największego niemieckiego pożyczkodawcy, która w ciągu sesji sięgała nawet 14 proc. Dopiero później analitycy zaczęli uspokajać inwestorów, że kondycja finansowa Deutsche Banku nie jest zła i że nie mierzy się on z takimi problemami, jakie sięgnęły Credit Suisse.

Czy regulatorzy mogą jednak przeciwdziałać takim atakom paniki w internecie? Teoretycznie mogą oni postarać się o dodatkowe budżety na wynajęcie ludzi zajmujących się obserwowaniem mediów społecznościowych. Lub wykorzystać do tego zaawansowaną sztuczną inteligencję. Te dane trzeba by jednak też bardzo szybko analizować i błyskawicznie na nie reagować. Reakcje muszą oczywiście być inteligentne. Jeśli będą przesadne, mogą dodatkowo podsycić panikę. To, że urząd regulacji rynków nagle oświadczy, że bank X nie jest na krawędzi bankructwa, może zwiększyć negatywne zainteresowanie tym bankiem i przyspieszyć odpływ depozytów.

Zadanie stojące przed regulatorami jest więc ekstremalnie trudne. Sprowadza się ono do nadążenia za postępem w technologiach cyfrowych. Ten rozwój raczej nie zatrzyma się, a bankowość elektroniczna będzie coraz powszechniejsza. Być może doczekamy się w przyszłości runów na banki napędzanych przez sztuczną inteligencję.

„Szybkość funkcjonowania świata się zmieniła. Rzeczy mogą się szybko walić. Ludzie mówią szybko. Ludzie też szybko przemieszczają pieniądze” – zatweetował Sam Altman, prezes firmy Open Ai, która stworzyła program sChatGPT.

O ile sztuczna inteligencja się rozwija, to ludzka czasem zdaje się cofać. Świadczy o tym choćby łatwowierność, z jaką bardzo wiele osób traktuje treści z mediów społecznościowych. O tym, jak łatwo wywołać w nich panikę, świadczy choćby epizod z lata zeszłego roku, czyli masowe wykupywania przez Polaków cukru ze sklepów czy wcześniejsze przypadki panicznego wykupywania benzyny, czy wyciąganie gotówki z bankomatów (mające związek z wojną w Ukrainie). Zdarza się, że tego rodzaju ataki paniki są prowokowane przez farmy trolli, zorganizowane choćby przez rosyjskie tajne służby. Skoro więc udaje się wmówić ludziom, że „zaraz zabraknie cukru w sklepach” lub, że „po weekendzie Warszawa zostanie zamknięta z powodu pandemii”, to da się ich również przekonać, że bank, w którym trzymają pieniądze, może w każdej chwili upaść.

Gospodarka światowa
Ceny producentów w Niemczech spadły 10 miesiąc z rzędu
Gospodarka światowa
Węgry z kolejną obniżką stóp. Forint mocniejszy, inflacja stabilna
Gospodarka światowa
Wolta znanego stratega. Na Wall Street pozostał tylko jeden duży niedźwiedź
Gospodarka światowa
Wielka tajemnica chińskiego budżetu. Chińskie zbrojenia doganiają USA
Gospodarka światowa
Chiński rząd będzie kupował puste mieszkania?
Gospodarka światowa
Gospodarka Niemiec będzie rosła wolniej