Branża motoryzacyjna jeszcze nie zdążyła w pełni dojść do siebie po pandemii, która zachwiała globalną sprzedażą samochodów, a na horyzoncie pojawiły się nowe wyzwania związane z napaścią Rosji na Ukrainę. Niektórzy europejscy producenci samochodów już teraz ograniczają produkcję z powodu zmniejszonych dostaw komponentów zza naszej wschodniej granicy. Na razie krajowi poddostawcy nie odczuwają większych reperkusji, ale jeśli problemy koncernów motoryzacyjnych, które są ich głównymi odbiorcami, szybko nie zostaną rozwiązane, także oni mogą odczuć skutki wojennej rzeczywistości w zamówieniach.
Zachwiane dostawy
Eksperci nie mają wątpliwości, że najważniejszym czynnikiem hamującym produkcję pojazdów będą ograniczenia w globalnych łańcuchach dostaw, a sytuacja na Wschodzie tylko pogłębi dotychczasowe problemy. – Rosyjska agresja na Ukrainę wywołała globalny szok podażowy. Braki wielu produktów i surowców zakłóciły łańcuchy dostaw, szczególnie istotne w przypadku produktów złożonych z wielu komponentów – wskazuje Piotr Krzysztofik, analityk sektorowy PKO BP.
Najbardziej odczuwalnym skutkiem wojny jest obecnie znaczny spadek dostaw części i komponentów motoryzacyjnych, które były wytwarzane w Ukrainie. Z zakładów zlokalizowanych w tym kraju pochodziły dostawy wiązek przewodów elektrycznych montowanych w samochodach produkowanych w całej Europie. – Swoje zakłady ma tam wiele koncernów motoryzacyjnych, przede wszystkim wytwarzających wiązki elektryczne. Zaopatrywały one w dużym stopniu koncerny niemieckie, stąd w ostatnim czasie dochodzi do zmniejszania lub zupełnego zawieszania produkcji aut w wielu zakładach Grupy VW, BMW czy Mercedesa – wskazuje Radosław Pelc, analityk sektora motoryzacyjnego w Santander Bank Polska. Szacuje, że Ukraina zapewniała 7 proc. importu wiązek dla UE, tj. do około 0,5–1 mln pojazdów, a mniej więcej połowa z tego trafiała do Niemiec i Polski. Problem ten już dotknął m.in. polskie fabryki Volkswagena, które od 10 marca czasowo wstrzymały produkcję. Władze Volkswagena liczą się z możliwością rewizji tegorocznych planów, jeśli alternatywne źródła dostaw nie zostaną znalezione w ciągu trzech–czterech tygodni.
– Koncerny motoryzacyjne oraz dostawcy czynią starania, aby przenieść produkcję wiązek lub zwiększyć ją w innych zakładach poza Ukrainą, m.in. w Rumunii i na Węgrzech. Proces ten może jednak zająć wiele miesięcy – uważa Pelc. Oczekuje, że w II połowie roku nastąpi poprawa dostępności komponentów i odrabianie strat produkcyjnych, jednak w skali całego 2022 r. należy założyć spadek wolumenów produkcji i sprzedaży aut. – Szczególnie narażeni na ryzyko znacznego spadku wielkości zamówień są dostawcy dla zakładów Grupy VW czy BMW. Problemy z dostawami komponentów i surowców mogą oznaczać wzrost ich cen, który będzie najbardziej dotkliwy dla producentów części na pierwszy montaż z uwagi na ograniczone możliwości przerzucania rosnących kosztów na producentów aut i jednoczesny spadek wolumenów – uważa ekspert.