WIG20 stracił w poniedziałek ponad 3,4 proc. Spadł poniżej znaczącego wsparcia 2100 pkt i znalazł się najniżej od maja. Od październikowego szczytu stracił już 16 proc. Wyprzedaż dotknęła m.in. ukraińskich spółek obecnych na GPW. Akcje Astarty traciły 7,5 proc., a Kernela – ponad 8 proc. Przecena zagościła też na innych giełdach europejskich. Niemiecki DAX i francuski CAC40 traciły po południu po ponad 2 proc. (Parkiety w USA były zamknięte ze względu na Dzień Prezydenta). Do panicznej wyprzedaży doszło natomiast w Moskwie. Indeks RTS spadał w ciągu dnia nawet o 16 proc. Od początku roku stracił on już ponad 25 proc. i wrócił do poziomu z jesieni 2020 r.

Czytaj więcej

Strach zagościł w Warszawie i Moskwie

Fatalnie na nastroje inwestorów wpływały doniesienia z Ukrainy i Rosji. Rosyjskie władze oskarżały Ukrainę o wtargnięcie w granice Rosji, a separatyści z Doniecka i Ługańska prosili Moskwę o pomoc wojskową. Nadzieje na rozwiązanie konfliktu środkami dyplomatycznymi mocno się zmniejszyły. Pojawiły się też przecieki o sankcjach szykowanych przez USA na rosyjskie banki oraz na gazociąg Nord Stream 2. Wcześniej prezydent USA Joe Biden wyraził chęć spotkania się z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, pod warunkiem że Rosja nie zaatakuje Ukrainy. Kreml uznał jednak temat zorganizowania takiego spotkania za „przedwczesny".

37 proc.

stracił od szczytu z października moskiewski indeks giełdowy RTS, denominowany w dolarach. Jest więc już głęboko w rynku „niedźwiedzia”. W poniedziałek spadał nawet o 16 proc.

– To, na co powinny się przygotować rynki, to długotrwała wojna finansowo-handlowa z Rosją, choć jej skutki są teraz bardzo trudne do oszacowania, biorąc pod uwagę, że osłabiony przeciwnik może zachowywać się coraz mniej racjonalnie (łącznie z groźbami kierowanymi wobec państw NATO) – ocenia Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.