Amerykański rynek pracy przeszedł od początku pandemii sporo zmian. W ciągu dwóch lat niemal już odrobił kryzysowe straty i stał się na tyle silny, by Fed miał argument za zacieśnianiem polityki pieniężnej. Stopa bezrobocia, co prawda lekko wzrosła w styczniu 2022 r. do 4 proc., ale i tak można ją uznać za dosyć niską. Gospodarka USA ma właściwie już większy problem z niedoborem rąk do pracy niż z bezrobociem. W grudniu amerykańscy pracodawcy mieli w swoich firmach 9,95 mln wakatów, a w tym samym czasie 4,3 mln Amerykanów zrezygnowało ze swoich posad. Wielu pracodawców wręcz desperacko szukało pracowników. I sięgało po coś, co wcześniej mogło się im wydawać science fiction: po zatrudnianie robotów.
Według danych Stowarzyszenia Wspierania Automatyki (A3) w 2021 r. spółki z Ameryki Północnej wydały łącznie ponad 2 mld USD na zakup 39 708 robotów. Te zakupy były rekordowo duże i o 28 proc. większe niż w 2020 r. Poprzedni rekord został ustanowiony w 2017 r., gdy zakupiono 34 904 roboty. Jak na skalę całego amerykańskiego rynku pracy, trudno jeszcze mówić o masowym zastępowaniu ludzi przez roboty. Trend wyraźnie jednak przyspiesza i w nadchodzących latach powinien coraz mocniej dawać o sobie znać. Czyżby więc nadszedł już czas, by w oficjalnych statystykach z amerykańskiego rynku pracy obok zatrudnienia ludzi liczyć zatrudnienie robotów?
Nie tylko motoryzacja
Jeszcze kilka lat temu głównym bastionem robotyki przemysłowej były fabryki samochodów. W 2016 r. przemysł motoryzacyjny w Ameryce Północnej kupował ich dwa razy więcej niż łącznie wszystkie pozostałe branże. W 2020 r. firmy motoryzacyjne odpowiadały już jednak za mniej niż 50 proc. zakupów robotów. Udział pozostałych branż wzrósł w 2021 r. i sięgnął 53 proc. Szybki wzrost zamówień na roboty odnotowano m.in.: w przemyśle metalowym, spożywczym i w e-handlu.
– W przypadku ludzkiej siły roboczej to, co ona wyprodukuje zależy od tego, czy nie jest głodna, zmęczona i czy napiła się kawy. Tymczasem roboty są szybkie i nie potrzebują przerw – twierdzi Brain Tu, dyrektor w kalifornijskiej firmie DCL Logistics. Jego spółka zainstalowała roboty w swoich magazynach i wykorzystuje je m.in. do pakowania przesyłek. – Te linie, przy których pracują roboty mogą wykonywać o 200 proc. więcej pracy, choć zatrudnionych jest przy nich mniej ludzi. Mamy wciąż pracowników pracujących obok robotów, ale możemy zmniejszyć zatrudnienie o połowę – dodaje Tu.
– Czynnikiem numer jeden, który napędza wzrost automatyzacji, są niedobory zatrudnienia w przemyśle – wskazuje Joe Campbell, dyrektor ds. rozwoju aplikacji w firmie Universal Robotics. Niedobory te są związane nie tylko z wstrząsami na rynku towarzyszącymi pandemii. W USA codziennie odchodzi na emeryturę dużo pracowników przemysłu. Wielu z nich posiada doświadczenie, które trudno szybko zastąpić.