Tylko w pierwszym tygodniu sierpnia upadłość ogłosiły trzy amerykańskie banki, z których każdy borykał się z zagrożonymi pożyczkami przekraczającymi 6,2 proc. portfela. W sumie w 2009 r. z finansowej mapy Ameryki zniknęły już 72 banki. O ile w początkowej fazie kryzysu przyczyną bankructw były najczęściej straty na kredytach hipotecznych dla osób fizycznych i produktach pochodnych, o tyle w tym roku szybko rośnie niewypłacalność użytkowników kart kredytowych oraz firm aktywnych na rynku nieruchomości komercyjnych. W minionym tygodniu kongresowa komisja ds. programu TARP ostrzegła, że mniejsze banki wciąż nie poradziły sobie z zalegającymi na ich bilansach niepłynnymi aktywami i oszacowała ich potencjalne potrzeby kapitałowe na 12–14 mld dolarów.
Zdaniem Waltera Mixa, byłego zwierzchnika kalifornijskiego Departamentu Instytucji Finansowych, banki o udziale zagrożonych pożyczek przekraczającym 5 proc. mogą być uznane przez nadzór za będące w niezdrowej kondycji.