Preferowany przez legendarnego inwestora wskaźnik rentowności jego inwestycji – przyrost wartości księgowej w przeliczeniu na akcję – sięga 20,3 proc. rocznie. Jednak walory klasy A jego holdingu, których kurs w piątek przekraczał 120 tys. USD, każdego roku zyskiwały średnio 22 proc. Oznacza to, że kwota 10 tys. USD (ekwiwalent około 60 tys. dzisiejszych dolarów), ulokowana w tych papierach na początku października 1964 r., pod koniec 2009 r. warta byłaby 80 mln USD.
Ta sama kwota powierzona Fidelity Magellan Fund, najlepszemu funduszowi inwestycyjnemu o tak długiej historii (na początku 1965 r. było 145 takich podmiotów), w grudniu ubiegłego roku warta byłaby 9,1 mln USD. Fundusz ten pozwalał zarobić rocznie 16,3 proc.
Na kolejnym miejscu plasuje się Templeton Growth Fund, którego roczna stopa zwrotu w perspektywie 45 lat wynosi 13,4 proc. Natomiast indeks Standard & Poor’s zyskiwał w tym czasie średnio 9,3 proc. rocznie.
Spektakularne wyniki Buffetta analitycy tłumaczą m.in. jego długim horyzontem inwestycyjnym, uwalniającym go od krótkoterminowych presji, na co zarządzający zwykłymi funduszami inwestycyjnymi nie mogą sobie pozwolić.
- Przez cały okres zarządzania Berkshire Buffett skłaniał udziałowców do myślenia o sobie jako o właścicielach spółek, a nie inwestorach, co odpowiada jego nadzwyczaj długoterminowemu podejściu – wyjaśnił Jonathan Rahbar z firmy analitycznej Morningstar.