Po wtorkowej panice, w środę na europejskich rynkach finansowych było nieco spokojniej. Wciąż jednak pozostawały one pod wpływem obaw o eskalację kryzysu fiskalnego w strefie euro. Kurs tej waluty wobec dolara, który już we wtorek przebił po raz pierwszy od roku poziom 1,30, ponownie spadł o ponad 1 proc. Po południu oscylował wokół 1,2980. Paneuropejski indeks akcji Stoxx Europe 600 stracił niespełna 1 proc.
[srodtytul]Pierwsze ofiary kryzysu [/srodtytul]
W miniony weekend ministrowie finansów państw eurolandu w porozumieniu z MFW zgodzili się pożyczyć Grecji 110 mld euro (około 440 mld zł) w ciągu trzech lat. Pieniądze te mają pomóc jej regulować zobowiązania, które w 2009 r. sięgnęły 271 mld euro (115 proc. PKB). W zamian rząd w Atenach zobowiązał się do drakońskiego programu oszczędnościowego, który pozwoli zredukować deficyt finansów publicznych z 13 proc. PKB w 2009 r. do 3 proc. w 2014 r.
Inwestorzy jednak nie wierzą, że drastyczne podwyżki podatków i ograniczenia wydatków budżetowych uda się wprowadzić w życie. – Cierpienia gospodarcze, jakie spowoduje to zaciskanie pasa, sprawiają, że nie należy przekreślać ryzyka niewypłacalności Grecji w przyszłości – ocenił Ben May, ekonomista w firmie analitycznej Capital Economics. Wskutek tych obaw rentowność dziesięcioletnich greckich obligacji skoczyła w środę o blisko 0,7 pkt proc., przebijając poziom 10 proc. Ateński indeks giełdowy ASE stracił blisko 4 proc.
Przeforsowanie „barbarzyńskich” reform fiskalnych – jak nazywają je greccy związkowcy – utrudnia rządowi silny sprzeciw społeczeństwa. W środę w Grecji doszło do trzeciego w tym roku strajku generalnego. W podpalonym przez demonstrantów budynku w centrum Aten zginęły trzy osoby.