W sondażach prowadzi Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CSSD) byłego premiera Jirzego Paroubka. Ma blisko 30 proc. poparcia. Zdystansowała ona rządzącą obecnie centroprawicową Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS) Petra Neczasa mającą 19–22 proc. zwolenników. Dobrze mogą wypaść również nowa centroprawicowa partia TOP 09 księcia Karela Scharzenberga (około 15 proc.) oraz... komuniści (również około 15 proc. poparcia).
Ordynacja wyborcza sprawia, że przy takim układzie socjaldemokratom będzie bardzo trudno zbudować koalicję. (W 2006 roku tworzenie rządu koalicyjnego przez ODS trwało aż siedem miesięcy!). Niewykluczone więc, że lewica stworzy rząd mniejszościowy, który będzie administrował krajem, opierając się na chwiejnym poparciu małych partii oraz komunistów. Ten właśnie scenariusz najbardziej niepokoi rynki.
– Gdyby komuniści okazali się zwycięzcami w tym układzie, wzrosłyby obawy inwestorów. Niepokoiliby się oni o to, że nowy rząd nadmiernie zwiększy wydatki budżetowe oraz podniesie podatki dla firm i lepiej zarabiających obywateli – wskazuje Elisabeth Gruie, strateg ds. rynków wschodzących w BNP Paribas. Jej bank przewiduje więc, że po wyborach korona może się osłabić o ponad 2 proc. wobec euro.
[srodtytul]Finanse do uporządkowania[/srodtytul]
Wybory bez rozstrzygnięcia tylko pogłębią problemy gospodarcze Czech. Przede wszystkim skomplikują naprawę finansów publicznych. W 2009 r. ich deficyt wyniósł 5,9 proc. PKB. Komisja Europejska żąda, by został on do 2013 r. zmniejszony poniżej 3 proc. PKB.