Jednocześnie różnica między LIBOR 3m a rentownością amerykańskich bonów skarbowych o takim samym okresie zapadalności (tzw. TED spread), uważana za wskaźnik wzajemnego zaufania banków, skoczyła do 0,37 proc. W pierwszych czterech miesiącach tego roku wynosiła średnio 0,16 proc.
Choć wskaźniki te pozostają na poziomie nieporównywalnie niższym niż jesienią 2008 r., gdy upadek banku Lehman Brothers zapoczątkował spiralę nieufności w sektorze finansowym, ich szybki wzrost sugeruje, że banki się niepokoją, jak kryzys fiskalny w strefie euro wpłynie na kondycję ich konkurentów. Wzrost LIBOR podnosi również koszty kredytu w szerokiej gospodarce.
Analitycy są jednak zgodni, że dalsza erozja wzajemnego zaufania banków, nie mówiąc już o powtórce paraliżu kredytowego z 2008 r., raczej nam nie grozi. – Rynki pieniężne są dziś spokojniejsze, ponieważ sektor bankowy jest w znacznie lepszej kondycji – uspokaja John Higgins z Capital Economics.
Jak jednak podkreśla, ważniejszym powodem jest to, że banki centralne wiele się w minionym dwóch latach nauczyły i tym razem szybko zwiększyły płynność na rynkach. Europejski Bank Centralny wznowił niedawno nieograniczone trzymiesięczne pożyczki o stałym oprocentowaniu dla banków komercyjnych, a Rezerwa Federalna ustanowiła dolarowe linie kredytowe dla innych banków centralnych.