Jak wynika z ankiety Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (AAII), tylko 20,9 proc. jego członków – najmniej od 16 miesięcy – jest obecnie (ostatni sondaż odbył się 7 lipca) w odniesieniu do inwestycji w akcje bykami, podczas gdy pod koniec czerwca odsetek ten wynosił niemal 25 proc. Odsetek niedźwiedzi wzrósł w tym czasie z 42 do 57,1 proc., a odsetek inwestorów o neutralnym nastawieniu do akcji zmalał z 33,3 do 22 proc. Dla porównania, długoterminowa średnia w tym sondażu to: 39 proc. byków, 31 proc. neutralnych i 30 proc. niedźwiedzi.

Podobny obraz nastrojów na rynkach finansowych wyłania się z cotygodniowej ankiety Amerykańskiego Stowarzyszenia Aktywnie Inwestujących Menedżerów (NAAIM). Oparty na niej indeks w minionym tygodniu spadł do niespełna 13,5 pkt, co jest najniższym odczytem od marca 2009 r., gdy końca dobiegła bessa. Jeszcze w ubiegłym tygodniu wskaźnik ten, który może przybierać wartości od minus 200 (zarządzający funduszami wykorzystują dźwignię finansową, aby grać na zniżkę notowań) do 200 pkt (zarządzający wykorzystują dźwignię, aby grać na zwyżkę notowań), wynosił 36 pkt. Długoterminowa średnia to zaś 48,9 pkt.

Z obu sondaży wynika, że na rynkach finansowych jeszcze w minionym tygodniu panował niepodzielnie pesymizm. Zgodnie z kontrariańską filozofią inwestowania jest to pozytywny sygnał. Zakłada ona, że inwestorzy mają tendencję do zachowań stadnych, co wyolbrzymia trendy. Gdy pojawiają się powody do obaw, akcje zniżkują poniżej poziomu uzasadnionego tymi obawami. Skrajny pesymizm może w tym kontekście oznaczać, że akcje są wycenione bardzo atrakcyjnie i wkrótce znajdą się na nie amatorzy. Istotnie, w marcu 2009 r., gdy bessa ustępowała hossie, na rynku dominowały niedźwiedzie.

Teoria ta ma jednak licznych przeciwników. Jak wskazuje James Bianco, założyciel firmy analitycznej Bianco Research, nastroje inwestorów mogą się przekładać na ich decyzje z dużym opóźnieniem. Przykładowo, pod koniec listopada 2008 r. tylko 25 proc. respondentów w sondażu AAII było niedźwiedziami, a mimo to akcje zniżkowały jeszcze przez kolejne cztery miesiące. Ponadto, inne wskaźniki nastrojów – np. indeks strachu VIX – wskazują ostatnio na rosnący optymizm inwestorów.

Predykcyjnych właściwości sondażu AAII broni Michael O’Rourke, główny strateg rynkowy domu maklerskiego BTIG. Jak tłumaczy, liczy się nie tyle sam odsetek niedźwiedzi, ile różnica między nim a odsetkiem byków. A ta jest obecnie największa od końca lutego 2003 r., gdy rozpoczynał się rynek byka, który trwał aż do początku minionego kryzysu.