Udało się to pierwszy raz od wybuchu 20 kwietnia na platformie Deepwater Horizon, w którym zginęło 11 pracowników, a ropa zaczęła przedostawać się do wód zatoki, powodując największą katastrofę ekologiczną w dziejach USA.
W Nowym Jorku na wieść o zatrzymaniu wycieku akcje BP zdrożały o 10 proc. Przedstawiciele koncernu ostrzegli jednak, że to jeszcze nie jest ostateczne usunięcie przyczyn wycieku. Uszkodzony szyb poddawany był próbom ciśnieniowym, które miały potrwać 48 godzin.
– Nawet jeśli ani kropla ropy nie wydostanie się w czasie testów, to nie będzie jeszcze znaczyło, że wyciek ropy i gazu z uszkodzonego szybu został ostatecznie powstrzymany – głosi komunikat spółki. BP drąży dwa awaryjne szyby do złoża pod dnem Zatoki Meksykańskiej i dopiero zakończenie tej operacji na dobre usunie groźbę dalszego przeciekania. Szyby mają być gotowe w sierpniu.
Jednocześnie spółka zbiera pieniądze na pokrycie kosztów operacji ratunkowych, usunięcia skutków katastrofy i wypłatę odszkodowań, których wysokość analitycy i prawnicy szacują nawet na 100 mld USD. Być może już w przyszłym tygodniu BP sprzeda za 10 do 11 mld USD aktywa na Alasce amerykańskiej spółce Apache.