Lufthansa leci w górę, mimo turbulencji

Niemiecki przewoźnik poprawił wyniki w II kwartale i spodziewa się w całym roku rosnącego popytu na przewozy, co pozwoli mu pokryć straty kupionych niedawno bmi i Austrian Airlines

Publikacja: 29.07.2010 14:12

Lufthansa leci w górę, mimo turbulencji

Foto: Bloomberg

Prezes Wolfgang Mayrhuber zakończył w 2009 r. falę zakupów, do swej „stajni” przewoźników dodał Brussels Airlines, Austrian Airlines i bmi, aby walczyć o prymat w Europie z Air France-KLM i British Airways.

Firma matka zwiększyła w II kwartale zysk operacyjny do 159 mln euro z 52 mln rok temu, zysk netto do 194 mln z 89 mln i obroty do 6,9 mld z 5,2 mld, ale po 6 miesiącach fiala stratę 104 mln wobec 178 mln w 2009 r. Najlepszy wynik w historii Lufthansy osiągnął w półroczu dział cargo, wypracował zysk operacyjny 144 mln euro.

- Będziemy nadal ciąć koszty zwłaszcza z związku z obecną tendencją malejących cen i zakłóceń w popycie na przewozy na krótkich trasach — stwierdził szef pionu finansowego Stephan Gemkow na spotkaniu z prasą. Spodziewa się jednak wzrostu rocznego zysku operacyjnego zgodnie z obecnymi oczekiwaniami rynku (w I półroczu zwiększył się pobyt na loty transkontynentalne i na usługi cargo).

Lufthansa zakładała wcześniej, że roczny zysk operacyjny będzie wyższy od ubiegłorocznego (130 mln euro), bo ożywienie gospodarcze na świecie pomaga zniwelować ujemne skutki wybuchu wulkanu w kwietniu w Europie. Analitycy z banku WestLB oceniają prognozę Lufthansy jako zbyt ostrożną. Specjaliści spodziewają się średniego zysku 399 mln euro.

Grupa Lufthansy odczuła nie tylko skutki kryzysu i zakłóceń w transporcie z powodu pyłu wulkanicznego. W bilansie musiała uwzględnić też półroczne straty bmi (93 mln euro), Austrian Airlines (70 mln), poniesione w związku z ich restrukturyzacją, a także Germanwings (39 mln euro). Jedynie SWISS wypracował zysk 54 mln euro. Dyrektor Gemkow nie wyklucza jednak kwartalnego zysku austriackiej linii — Byłoby dużym optymizmem spodziewać się osiągnięcia przez nią równowagi już w tym roku — dodał.

[srodtytul]Jak w domu, choć w powietrzu[/srodtytul]

W grupie Lufthansy znajduje się też Lufthansa Italia LHI, nie publikująca odrębnie żadnych danych liczbowych.

Ta filia firmy-matki kontrolowana w 100 procentach zaczęła działalność w lutym 2009 r. dla obsługiwania rynku włoskiego. Stąd jej portem macierzystym jest Mediolan-Malpensa. Dyrekcja we Frankfurcie dobrze wiedziała o kłopotach Alitalii, zdawała sobie sprawę z atrakcyjności Włoch dla biznesu i dla turystyki.

Lufthansa Italia przejęła więc funkcję wcześniejszej włoskiej filii Lufthansy, Air Dolomiti, otrzymała 9 samolotów A319, 8 od Germanwings i jeden od bmi, oraz wszelkie możliwe wsparcie z Frankfurtu. LHI stała się więc konkurentem dla wszystkich przewoźników europejskich, także dla PLL Lot.

Szefowa nowej linii, Heike Birlenbach nie chce mówić o żadnych liczbach: zainwestowanym kapitale, wynikach, wielkości przewozów. Wiadomo, tylko, że LHI zatrudnia ok. 200 osób, oferuje ponad 170 lotów tygodniowo z Malpensy do 14 miast we Włoszech, w Europie i w Afryce Płn., od 28 marca uruchomiła 12 połączeń z Warszawy do Mediolanu, a w ciągu roku przewozy wzrosły o 60 proc.

Zachętą do latania LHI do Włoch mają być nie tylko ceny biletów (np. 299 zł dla 2 osób, 125 zł dla dziecka do 11 lat, Warszawa-Mediolan, w jedną stronę, 399 zł bilet powrotny, 599 zł dla pary), akcje promocyjne dla młodzieży i studentów (pakiet „All you can fly” we Włoszech poza szczytem sezonu) oraz posiłki na pokładzie, przygotowywane według włoskiej kuchni. Hasłem reklamowym tego przewoźnika jest „Sentisi a casa” — czyli jak w domu. Piotr Rudzki

Gospodarka światowa
Wolniejsza inflacja przyniosła szczyptę optymizmu na rynki
Gospodarka światowa
Inflacja w USA niższa od prognoz
Gospodarka światowa
UE uderza karnymi cłami w stany popierające Donalda Trumpa
Gospodarka światowa
Chaotyczna polityka Trumpa zepsuła hossę
Gospodarka światowa
Niespodziewany spadek niemieckiego eksportu
Gospodarka światowa
Ci, którzy postawili na plan Trumpa, teraz za to płacą. Drobni gracze panikują