Kurs akcji BNP Paribas poszedł w górę o 4,7 proc., a papiery HSBC, największego w Europie, zdrożały o 4,3 proc. Składający się z 54 spółek indeks Bloomberg Europe Banks and Financial Services zyskał prawie 3 proc. i osiągnął poziom najwyższy od trzech miesięcy.

BNP Paribas w drugim kwartale odnotował wzrost zysku netto o 31 proc., do 2,11 mld euro. Analitycy spodziewali się wyniku na poziomie 1,6 mld euro. Wypracowanie zysku większego niż oczekiwano było możliwe przede wszystkim dzięki temu, że bank o 54 proc., do 1,08 mld euro, zmniejszył rezerwy na pokrycie ewentualnych strat z nieściągalnych kredytów. To poziom rezerw najniższy od II kwartału 2008 r., czyli sprzed bankructwa nowojorskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers Holding.

Podobnej skali redukcję rezerw na złe kredyty, o 46 proc., do 7,5 mld USD, zastosował HSBC. Dzięki temu spółka w pierwszym półroczu podwoiła zysk netto do 6,76 mld USD z 3,35 mld USD w takim samym okresie przed rokiem. Osiągnięcie tak dobrego wyniku było możliwe także dzięki temu, że po raz pierwszy od trzech lat rentownością wykazał się północnoamerykański oddział brytyjskiego banku. Zysk przed opodatkowaniem w Ameryce Północnej wyniósł 492 mln USD, w porównaniu z 3,7 mld USD straty w takim okresie przed rokiem.

– HSBC w dobrym stylu otworzył sezon publikacji bankowych raportów na Wyspach. Wielkim plusem tego raportu są dane dotyczące rezerw, które spadły bardzo znacząco – powiedział Richard Hunter, szef działu akcje w londyńskiej firmie Hargreaves Lansdown Stockbrokers. Najbardziej, o 30 proc., do 5,86 mld USD, wzrósł zysk przed opodatkowaniem HSBC w Hongkongu i rejonie Azji i Pacyfiku. W Europie pozycja ta wzrosła o 18 proc., do 3,5 mld USD.

Wzrost przychodów BNP Paribas z sieci jego oddziałów we Francji, Belgii i USA z nadwyżką zrównoważył spadek przychodów z bankowości inwestycyjnej i korporacyjnej, które były o 30 proc. mniejsze niż w takim samym okresie przed rokiem. Francuski bank, podobnie jak jego rywale Deutsche Bank czy Goldman Sachs, odnotował w minionym kwartale spadek przychodów z handlu papierami wartościowymi, bo strach o rozprzestrzenienie się kryzysu zadłużeniowego w Europie sparaliżował rynek obligacji i zakłócił obroty na giełdach akcji.