We wtorek Dow Jones Industrial Average, który skupia 30 największych spółek notowanych na Wall Street, po raz pierwszy w historii zakończył sesję powyżej 15 tys. pkt. Tymczasem jeszcze na początku roku oscylował wokół 13 tys. pkt. Rekord z jesieni 2007 r. przebił w marcu.
Europejskim indeksom marsz ku przedkryzysowym szczytom zajął znacznie dłużej. DAX to pierwszy główny indeks, który zdołał tego dokonać. Wtorkową sesję zakończył na poziomie blisko 8182 pkt. Dziś, podobnie jak inne główne indeksu Starego Kontynentu, ponownie zwyżkuje.
Nawet Nouriel Roubini, uważany za permanentnego niedźwiedzia, spodziewa się dalszych zwyżek na giełdach. We wtorek ekonomista ocenił, że na giełdach nie powstała jeszcze bańka spekulacyjna. Krachu spodziewa się dopiero po dwóch latach dalszego wzrostu cen akcji.
Gene Peroni, zarządzający funduszami w firmie inwestycyjnej Advisors Asset Management przewiduje, że za dwa lata Dow Jones będzie już oscylował wokół 18 tys. pkt. Jak tłumaczył na antenie CNBC, amerykańskie spółki konsekwentnie poprawiają wyniki. A wobec bardzo przewidywalnej polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej, inwestorzy mogą się koncentrować właśnie na takich fundamentalnych czynnikach.
Z kolei Laszlo Birinyi, analityk znany z byczego nastawienia do akcji, stał się jeszcze większym optymistą. – Podwyższyłem swoją prognozę. Liczę na zwyżkę S&P 500 do 1900 pkt (obecnie to 1616 – red.), ale w kilku krokach. Następny krok to 1700 pkt – powiedział szef firmy analitycznej Birinyi Associates.