Europejskie indeksy giełdowe lekko zyskiwały w środę na początku sesji w reakcji na osiągnięte w nocy porozumienie budżetowe w USA pomiędzy republikanami i demokratami. Porozumienie to oddala groźbę powtórki kryzysu budżetowego w USA w pierwszym kwartale 2014 roku. Wyraźnie zmalało ryzyko tego, że Kongresowi nie uda się podwyższyć do końca stycznia limitu zadłużenia i tego, że dojdzie do tzw. zamknięcia rządu, czyli częściowego paraliżu administracji federalnej z powodu ograniczenia jej finansowania.
Sukces Ryana i Murray
Budżetowa umowa jest wynikiem negocjacji prowadzonych przez republikańskiego kongresmena Paula Ryana, przewodniczącego komisji budżetowej Izby Reprezentantów i demokratycznej senator Patty Murray, przewodniczącej komisji budżetowej Senatu.
Osiągnięty przez nich kompromis przewiduje, że wydatki z budżetu federalnego wyniosą w 2014 r. 1,025 bln USD, a w 2015 r. – 1,014 bln USD. Demokraci z Senatu chcieli początkowo, by wyniosły one w przyszłym roku 1,058 bln USD, a republikanie postulowali 967 mld USD. Osiągnięte porozumienie przewiduje, że automatyczne cięcia fiskalne (tzw. sekwester) zostaną zmniejszone w ciągu dwóch lat o 63 mld USD, co po połowie będzie dotyczyło wydatków na obronę oraz innych kategorii. Deficyt finansów publicznych ma zostać zaś zmniejszony w tym czasie o 20–23 mld USD. Ma to zostać osiągnięte bez wprowadzania nowych podatków czy podwyższania dotychczasowych. Rząd zdobędzie potrzebne na to pieniądze, podwyższając inne opłaty i zwiększając składki na ubezpieczenia społeczne pobierane od pracowników sektora publicznego.
Prezydent Barack Obama nazwał ten kompromis „pierwszym krokiem w dobrym kierunku". John Boehner, republikański przewodniczący Izby Reprezentantów, zapewnia, że kompromis w takiej formie może zostać przyjęty głosami obu partii.
Nie znaczy to jednak, że zadowala on wszystkich. Senator Marc Rubio, typowany na republikańskiego kandydata na prezydenta, nazwał osiągniętą umowę „nieodpowiedzialną". Jego zdaniem nie zmniejszy ona w znaczący sposób długu publicznego USA. Bliska demokratom centrala związkowa AFL-CIO skarży się zaś, że porozumienie budżetowe uczyniło pracowników federalnych „workami treningowymi republikanów".