Widmo naftowego szoku niepokoi inwestorów

Analitycy wskazują, że jeśli ceny ropy będą nadal się utrzymywać na wysokim poziomie, ucierpi światowe ożywienie gospodarcze

Aktualizacja: 27.02.2017 02:14 Publikacja: 23.02.2011 03:24

Libijska opozycja zdołała przejąć kontrolę nad kilkoma miastami na wschodzie kraju, m.in. nad Bengha

Libijska opozycja zdołała przejąć kontrolę nad kilkoma miastami na wschodzie kraju, m.in. nad Benghazi oraz Tobrukiem. Siły lojalne wobec dyktatury kontrolują jednak stolicę – Trypolis. Fot. reuters/forum

Foto: Archiwum

[[email protected]][email protected][/mail]

Libijskie zamieszki wciąż ciążą na nastrojach inwestorów. Większość europejskich indeksów giełdowych wczoraj umiarkowanie traciło z tego powodu. Indeks MSCI?World spadał po południu 0,6 proc. Ropa naftowa nadal drożała. Za baryłkę ropy Brent płacono w Londynie już nawet ponad 108 USD. Baryłka ropy WTI kosztowała zaś w Nowym Jorku nawet około 98 USD, czyli o ponad 8 USD więcej niż w piątek. Rosnące ceny ropy i zagrożenia dla jej dostaw z Libii oraz innych państw Bliskiego Wschodu były głównym źródłem niepokoju inwestorów.

[srodtytul]Naftowy szok[/srodtytul]

– Na Bliskim Wschodzie kolejne rządy przewracają się jak kostki domina, co sprawia, że ropa zyskuje, a tracą bardziej ryzykowne aktywa. Droga ropa jest przecież bardzo zła dla wzrostu gospodarczego i uderza w portfele konsumentów – wskazuje Fred Goodwin, strateg z Nomura International.

Rynkowe obawy są uzasadnione. Według nieoficjalnych informacji, wstrzymana została praca morskich terminali naftowych w Libii.

– Bliskowschodnie niepokoje dodają do ceny ropy Brent co najmniej 10 USD. Obecnie jest ona zawyżana przez czynnik ryzyka oraz zakupy dokonywane przez instytucje finansowe. Cena, którą uzasadniają fundamenty, to około 80 USD za baryłkę – twierdzi Carsten Fritsch, analityk surowcowy z Commerzbanku. – Ciąg dalszy zwyżek cen ropy mógłby dodatkowo zwiększyć presję inflacyjną i zaważyć na globalnym ożywieniu gospodarczym. Przeciętna cena benzyny w Stanach Zjednoczonych osiągnęła już 3,17 USD za galon, co stanowi poziom niewidziany od października 2008 r. – jest to również poziom jedynie około 2, 5 proc. niższy od przeciętnego w 2008 r., a jak wiemy, droga ropa okazała się wówczas jednym z czynników, który przyspieszył recesję – mówi „Parkietowi” Ole Sloth Hansen, analityk surowcowy z Saxo Banku.

O tym, że dalszy wzrost cen ropy naftowej może poważnie zaszkodzić światowej gospodarce, jest przekonany również Nabuo Tanaka, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA). – Jeśli cena powyżej 100 dolarów za baryłkę utrzyma się w 2011 roku, powtórzy się kryzys z 2008 roku – twierdzi.

Tanaka uspokaja jednak, że jest w stałym kontakcie z „silnym człowiekiem” wśród producentów ropy. – Nie czas jeszcze na panikę. Saudyjski minister ds. ropy Ali Al -Naimi zapewnił mnie, że jego kraj będzie interweniował, jeśli doszłoby do przerwania dostaw – ujawnia Tanaka.

W Dżiddzie, saudyjskim kurorcie, na nadzwyczajnej konferencji spotkali się ministrowie ds. ropy z Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC). Mieli zdecydować, czy trzeba zwołać oficjalną konferencję, która zdecyduje o podniesieniu limitów wydobycia. Tak wysokie ceny, jak to jest obecnie, z jednej strony są korzystne dla producentów, bo łagodzą ich napięcia budżetowe, z drugiej jednak grożą wyhamowaniem popytu. Na razie jednak, zdaniem przedstawicieli OPEC, na rynku ropy nie brakuje, a ceny jak zwykle zostały wywindowane przez spekulantów.

[srodtytul]Pustynna klęska Włoch[/srodtytul]

Najwięcej do stracenia na politycznym chaosie w Libii mają Włochy. Sprowadzają one z libijskich terminali oraz sieci przesyłowych 25 proc. potrzebnej im ropy naftowej oraz  10 proc. gazu ziemnego.

Włosko-libijskie kontakty gospodarcze zostały bardzo zacieśnione za rządów obecnego premiera Włoch Silvio Berlusconiego. W 2009 r. Włochy były największym unijnym odbiorcą libijskich dóbr i surowców. Kupowały wówczas 49 proc. eksportu Libii, podczas gdy Niemcy (największa gospodarka UE) zaledwie 14 proc. Włochy odpowiadały wtedy również za 39 proc. unijnego eksportu do Libii.

Libijska rewolta uderzała więc, już drugi dzień z rzędu, w akcje spółek z Italii. Papiery koncernu paliwowego Eni, mocno zaangażowanego w Libii, traciły wczoraj w trakcie sesji w Mediolanie blisko 1,7 proc. (O przebiegu sesji na Borsa Italiana – czytaj niżej). Akcje banku UniCredit (w 7,6 proc. należącego do państwowych instytucji z Libii) zniżkowały wówczas o ponad 1 proc.

Gospodarka światowa
Chiński rząd będzie kupował puste mieszkania?
Gospodarka światowa
Gospodarka Niemiec będzie rosła wolniej
Gospodarka światowa
S&P500 z szansą na 5,8 tys. pkt. Doda skrzydeł GPW?
Gospodarka światowa
PKB Japonii skurczył się w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Inflacja nie przeszkadza giełdom w biciu rekordów
Gospodarka światowa
Inflacja USA nie sprawiła przykrej niespodzianki inwestorom