Kolejny pakiet pomocy dla Grecji, nad którym pracują Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, może być uzależniony od stanowiska, jakie w tej sprawie zajmą niemieckie banki. Jak wynika z najnowszych danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), to w ich portfelach znajduje się najwięcej greckich obligacji skarbowych. Tymczasem UE i MFW chciałyby, aby w nowej pożyczce dla Aten uczestniczyli także ich prywatni wierzyciele: mieliby dobrowolnie zamienić zapadające greckie obligacje na nowe.
[srodtytul]Wierzytelności coraz mniejsze[/srodtytul]
Według opublikowanych wczoraj danych BIS, na koniec 2010 r. w portfelach banków z 24 państw, które raportują do bazylejskiej instytucji, były greckie obligacje skarbowe o nominalnej wartości 54,2 mld USD (dla porównania, całkowity dług publiczny Grecji na koniec ub.r. wynosił 325,9 mld USD). To wyraźnie mniej niż pół roku wcześniej, gdy kwota ta wynosiła 65 mld USD. Wynika to z tego, że w tym czasie część tych papierów dojrzała do wykupu, a potrzeby finansowe rządu w Atenach pokrywały pożyczki z UE i MFW.
W rękach banków europejskich znajdują się greckie obligacje skarbowe o wartości 52,3 mld USD. Za około 43 proc. tej kwoty odpowiadają instytucje niemieckie, a za kolejne 27 proc. kredytodawcy francuscy.
To ci ostatni są jednak największym wierzycielem Grecji, jeśli pod uwagę wziąć nie tylko długi tamtejszego sektora publicznego, ale także prywatnego. W tym ujęciu, Hellada była pod koniec 2010 r. winna zagranicy 145,7 mld USD (w porównaniu z 156,6 mld USD pół roku wcześniej). Zobowiązania Greków wobec francuskich banków wynosiły 56,7 mld USD, a wobec niemieckich 34 mld USD.