– Nasz kraj ma stabilny system polityczny i solidne fundamenty gospodarki. Nasze banki z łatwością zdały europejskie testy wytrzymałości – przekonywał podczas transmitowanego przez telewizję przemówienia szef rządu w Rzymie. Podkreślał, że Włosi na tle innych zamożnych społeczeństw są mało zadłużeni.

Berlusconi przez ostatni miesiąc w zaciszu gabinetu omawiał ze swoimi prawnikami przebieg toczących się przeciwko niemu procesów. Przerwał milczenie w związku z gwałtowną przeceną włoskich obligacji. W przypadku 10-latek rentowność skoczyła w ostatnich dniach do najwyższego od 14 lat poziomu 6,1 proc. Zdaniem ekonomistów, gdyby wskaźnik ten przekroczył 7 proc., zadłużenie Włoch zaczęłoby szybko narastać i zapewne potrzebowałyby one międzynarodowej pomocy, tak jak wcześniej Grecja, Irlandia i Portugalia.

Zdaniem włoskiego premiera, wyprzedając włoskie obligacje, inwestorzy nie biorą pod uwagę kondycji tamtejszej gospodarki. Także przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso przyznał wczoraj, że zawirowania na rynku obligacji odzwierciedlają nie kłopoty kilku państw, ale brak wiary inwestorów w to, że strefa euro jest w stanie znaleźć systemowe rozwiązanie kryzysu zadłużeniowego.

Wczoraj, nawet przed wystąpieniem Berlusconiego, włoskie 10-latki lekko drożały. Niewykluczone, że przyczyniła się do tego decyzja szwajcarskiego banku centralnego o obniżeniu stóp procentowych, co obudziło nadzieje, że również EBC będzie się starał złagodzić napięcia na rynkach.