Insiderami nazywa się pracowników wysokiego szczebla, którzy obracają akcjami swoich spółek. Najczęściej otrzymują oni te papiery jako element pensji lub premii. W efekcie prawie zawsze sprzedają ich na otwartym rynku więcej, niż kupują. Jak wynika z wyliczeń firmy analitycznej Argus Research, średnio w minionych czterech dekadach liczba akcji zbywanych przez insiderów przekracza 2,5-krotnie liczbę akcji nabywanych.
Im jednak wskaźnik ten jest niższy, tym silniejsze przekonanie insiderów, że walory ich spółek są trakcyjnie wycenione i czekają je zwyżki. Ponieważ zaś dysponują oni informacjami niedostępnymi dla przeciętnego inwestora, ich dobre nastroje uważa się za optymistyczny sygnał dla rynku.
Z wyliczeń Argus Reseach wynika, że w minionym tygodniu na każdy kupiony walor amerykańscy insiderzy sprzedali średnio 1,68 akcji. To oznacza, że nastroje insiderów radykalnie się poprawiły. Dwa tygodnie wcześniej, zanim na Wall Street zaczęła się gwałtowna przecena, która posłała indeks S&P 500 o ponad 16 proc. w dół, wskaźnik ten wynosił aż 6,43. Statystycznie, tylko w co 20 tygodniu w ostatniej dekadzie insiderzy tak ochoczo wyzbywali się akcji.
Marketwatch.com