Decyzja banków centralnych znalazła pozytywny oddźwięk w notowaniach walut naszego regionu. Złoty umocnił się do euro o 1,5 proc. i o 21.00 za wspólną walutę płacono 4,33 zł. Polska waluta jeszcze więcej zyskała do dolara (2,7 proc.). Wieczorem kosztowała 3,12 zł. Dilerzy odnotowali, że to największa pozytywna zmiana złotego od dziesięciu miesięcy.
– Komunikat Europejskiego Banku Centralnego?był momentem, w którym fundusze?grające przeciw złotemu zdecydowały się zrealizować zyski – ocenia Nigel Rendell,?strateg walutowy RBC Capital.
Rynki będą teraz oczekiwać efektów dzisiejszego spotkania ministrów finansów strefy euro z sekretarzem skarbu USA Timothym Geithnerem?(czytaj na następnej stronie).
6 mld euro na interwencje
Ministerstwo Finansów na koniec sierpnia miało do dyspozycji niespełna 6,1 mld euro środków walutowych. Pochodzą one z emisji obligacji za granicą, zagranicznych pożyczek oraz funduszy unijnych napływających do Polski. W porównaniu z lipcem saldo spadło o 368 mln euro, z czego ponad 33 mln euro to wynik spłat zobowiązań zagranicznych (kupony od obligacji i odsetki od pożyczek). Ekonomiści coraz uważniej monitorują stan środków walutowych rządu, szczególnie że są wymieniane na złote na rynku za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego, dzięki czemu polska waluta zyskuje. Jeszcze rok temu gros walut trafiało do NBP, skąd na rachunki ministerstwa wracały złote. Taki sposób wymiany nie wpływał jednak na kurs rynkowy złotego. Od pewnego czasu władze MF?sygnalizują, że BGK?będzie aktywnym graczem na rynku. Duża część analityków sądzi, że wymiana większych kwot na złote nastąpi dopiero pod koniec roku, kiedy resort będzie zainteresowany jak najlepszym kursem polskiej waluty. To właśnie on będzie bowiem decydować o wycenie zobowiązań zagranicznych, a tym samym – o poziomie zadłużenia finansów publicznych na koniec grudnia.
Deficyt niższy, niż planowano
Zamiast spodziewanych jeszcze trzy tygodnie temu 20,9 mld zł, deficyt budżetowy wyniósł po sierpniu 20,7 mld zł. Jeszcze w lipcu sięgał 21,1 mld zł. Z harmonogramu wynika, że powinien już sięgać 89,9 proc. planu i wynieść 36,2 mld zł. Wydatki, które miały opiewać na 208,6?mld zł, miały wartość 201,9 mld, dochody zaś – 181,2?mld zł wobec planowanych 172,5 mld zł. Cały czas na obniżkę deficytu wpływają wyższe od planowanych dywidendy ściągane z państwowych firm. Wynik jednorazowo poprawiła też nadspodziewanie wysoka wypłata z zysku NBP. Poza tym resorty nie wydają tyle pieniędzy, ile zaplanowano. Jednak to, co najbardziej dziwi byłego ministra finansów Mirosława Gronickiego, to fakt, że znacznie zweryfikowano dane za lipiec, co po części było przyczyną lepszego wyniku narastająco po sierpniu. – Poprawiono, i to o około miliard złotych, wpływy z VAT, trochę zwiększono dochody z akcyzy, a zmniejszono z CIT – wyjaśnia ekonomista. Rząd oczekuje, że w tym roku deficyt może być nawet o 10 mld zł niższy i sięgnąć 30?mld zł wobec założonych 40,2 mld zł.
Szwajcaria: prognozy w dół
Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) utrzymał główną stopę procentową na poziomie bliskim zera i potwierdził po raz kolejny, że w razie potrzeby jest gotowy do podjęcia dalszych działań mających powstrzymać aprecjację franka wobec euro. – Będziemy bronić kursu minimalnego na poziomie 1,2 franka za euro z największą determinacją – zapewnia SNB. Kurs minimalny został ustanowiony przez SNB 6 września i jak dotąd Szwajcarom udaje się go obronić. Bank centralny robi to za pomocą dodruku (w praktyce elektronicznego kreowania) pieniądza i wykupywania zań aktywów denominowanych w euro. Analitycy wskazują, że taka polityka może doprowadzić do przyspieszenia inflacji w Szwajcarii, ale według SNB w przewidywalnym terminie ryzyko takie nie istnieje. Roczna inflacja ma wynieść w 2011 r. zaledwie 0,4 proc., podczas gdy poprzednie szacunki mówiły o 0,9 proc. SNB obniżył wczoraj prognozy wzrostu gospodarczego dla Szwajcarii w 2011 r. do 1,5–2 proc. Wcześniej przewidywał ponad 2 proc. W drugiej połowie roku PKB ma w ogóle nie wzrosnąć. W drugim kwartale zwiększył się o 0,4 proc., najmniej od końca recesji z 2004 r.