Gdyby powróciła drachma...

Gdy rentowność greckich obligacji szybuje powyżej 50 proc., a południowej Europie zagraża recesja, coraz częściej powracają wątpliwości, czy strefa euro przetrwa. Rzadziej jednak pada pytanie, jakie byłyby konsekwencje jej rozpadu

Aktualizacja: 23.02.2017 13:30 Publikacja: 17.09.2011 07:39

Robert Mundell, uważany za ojca chrzestnego strefy euro, uważa , że jej kraje powinny mieć zsynchron

Robert Mundell, uważany za ojca chrzestnego strefy euro, uważa , że jej kraje powinny mieć zsynchronizowane cykle koniunkturalne.

Foto: Archiwum

Unia walutowa niesie ze sobą wiele korzyści. Eliminacja wahań kursów walutowych, niższe koszty finansowe dla przedsiębiorstw czy nawet łatwiejsze życie dla turystów – to najchętniej wymieniane. Unia monetarna to jednak również koszty, z których najistotniejszy chyba to rezygnacja z własnej polityki pieniężnej. Wyrzeczenie to nie musi być bolesne, jeżeli państwa wchodzące w skład unii mieszczą się w definicji tak zwanych optymalnych obszarów walutowych.

Pisał o nich Robert Mundell, który uważany jest za ojca chrzestnego strefy euro. Oznacza to, że gospodarki poszczególnych krajów powinny mieć zsynchronizowane cykle koniunkturalne. Innymi słowy, powinny w tym samym czasie i w tym samym tempie zmierzać w podobnym kierunku. W przeciwnym razie prowadzona przez bank centralny polityka będzie niedopasowana do sytuacji w poszczególnych regionach.

Doskonałą egzemplifikację tej tezy świat mógł podziwiać całkiem niedawno, gdy EBC podnosił stopy procentowe, co mogło być słuszne w odniesieniu do pędzącej gospodarki niemieckiej, ale wobec Grecji przypominało raczej kopanie leżącego. Jeżeli jednak gospodarki wewnątrz wspólnoty nie zachowują się podobnie, zasadność unii walutowej wciąż nie jest przekreślona. Receptą na ewentualne problemy może być elastyczność w postaci sprawnych mechanizmów fiskalnych lub mobilności siły roboczej.

Weźmy przykład Stanów Zjednoczonych. Jeżeli na skutek spadku cen ropy naftowej robotnicy w Teksasie stracą pracę, mogą spakować manatki i spróbować szczęścia nawet w Wisconsin na drugim końcu kraju, a państwo wyciągnie do nich pomocną dłoń za pieniądze z budżetu centralnego. Gdy w UE pracę tracą Grecy, na przeszkodzie w wyjeździe do Niemiec stanie choćby bariera językowa, a wsparcia z budżetu centralnego strefy euro nie dostaną z prostego powodu – taki budżet nie istnieje.

Grecja „nie komponuje się"

Gdyby próbować wskazać kraj, który nie wpisuje się idealnie w pejzaż strefy euro, Grecja jest chyba pierwszym nasuwającym się kandydatem. I właściwie nie należy się temu dziwić. Choć dziś koszty i korzyści członkostwa w strefie euro rozpatruje się w kategoriach ekonomicznych, jeszcze kilkanaście lat temu sprawa nie była taka oczywista. Gdy rodziły się struktury unii walutowej, przesłanki były głównie polityczne, a sama Grecja była do niej niemal ciągnięta za uszy. Konsekwencje tej dychotomii odbijają się dziś coraz bardziej męczącą czkawką, a ekonomiści i politycy zaczynają się zastanawiać, czy miejsce najstarszej europejskiej demokracji nie jest przypadkiem poza strefą euro.

Opuszczenie przez Grecję strefy euro nie tylko nie oznaczałoby rozpadu unii monetarnej, ale często jest wręcz postrzegane jako recepta na wszystkie bolączki. W opinii wielu analityków dewaluacja greckiej waluty pozwoliłaby poprawić konkurencyjność gospodarki, a restrukturyzacja zadłużenia zdjąć brzemię z budżetu państwa. Nierzadko przytacza się przykład Argentyny, która po ciężkim roku 2001 wkroczyła na ścieżkę szybkiego wzrostu. W ubiegłym roku, gdy Polska z 3,8-procentową dynamiką PKB brylowała jako prymus Europy, Argentyna rozwijała się ponaddwukrotnie szybciej (9,1-proc.). Niestety, droga stojąca przed Grecją nie musi być usłana różami.

Co z długiem w euro

Konsekwencje opuszczenia strefy euro byłyby wielorakie. Przypieczętowana zostałaby spodziewana niewypłacalność. Po wprowadzeniu nowej waluty (przyjmijmy, że byłaby to ponownie drachma), uległaby ona zapewne sporej dewaluacji. W rezultacie władze stanęłyby przed wyborem, co zrobić z kwotowanym w euro długiem. Gdyby pozostał on denominowany we wspólnej walucie, a lokalna waluta bardzo by się osłabiła, realne zadłużenie względem PKB wyraźnie by się zwiększyło, a jego ciężar stałby się jeszcze bardziej nieznośny. W rzeczywistości Grecji pozostałyby dwa wyjścia: bądź to dokonać jawnej restrukturyzacji, bądź też przewalutować dług na drachmy po korzystnym dla siebie kursie (niekoniecznie korzystnym dla inwestorów), co zapewne również zostałoby uznane za restrukturyzację.

Wiele znaków zapytania pojawiłoby się też przed greckim sektorem bankowym. Obecnie depozyty w bankach greckich denominowane są oczywiście w euro. Co stałoby się z nimi po powrocie do drachmy? Czy zostałyby przeliczone na nową walutę? Po jakim kursie? Czy tylko w greckich bankach czy też w zagranicznych mających siedzibę w Grecji? A może również w filiach greckich banków za granicą, i to nie tylko konta w euro, ale również walutowe? Wprawdzie każda z tych kwestii może zostać rozstrzygnięta na korzyść właścicieli lokat i depozytów, jednak to, co jest niebezpieczne dla samego sektora bankowego, to sama niepewność. Gdy nie jest pewne, czy prywatne oszczędności w bankach zachowają swoją wartość czy też zostaną zdewaluowane, najlepiej je stamtąd zabrać i przelać do innego banku lub choćby schować do skarpety, bo nawet tam są bezpieczniejsze. A stąd już tylko mały krok do klasycznego kryzysu bankowego. Banki to nie zwykli producenci śrubek, więc i konsekwencje ich bankructw są zazwyczaj bardzo dotkliwe. Statystyczne skutki historycznych kryzysów zliczyli kilka lat temu Carmen Reinhart i Kenneth Rogoff z Uniwersytetu Harvarda. To zwykle 9-procentowa recesja trwająca dwa lata i wzrost bezrobocia o 7 punktów procentowych. Historycznie obronną ręką nie wychodziły też rynki finansowe. Na giełdach następowała 3-letnia bessa znosząca ceny o 56 proc. i krach na rynku nieruchomości. Perspektywy byłyby więc mało optymistyczne.

Co z handlem?

Największym atutem opuszczenia strefy euro miałaby być poprawa konkurencyjności gospodarki i eksportu, ale i to nie jest pewne. Jeżeli nowa waluta straciłaby np. 40 proc. na wartości, niewykluczone, że Komisja Europejska zdecydowałaby się nałożyć 40-procentowe cło.?Trudno wszak oczekiwać, żeby decyzja o opuszczeniu strefy euro została przyjęta przez pozostałych członków ze stoickim spokojem i pobłażliwością.

Załamanie handlu zagranicznego mogłoby przybrać na sile jeszcze z jednego powodu. Opuszczenie strefy euro jest nie tylko dosłownym złamaniem traktatu z Maastricht i traktatu lizbońskiego. Jest też jawnym sprzeniewierzeniem się całemu duchowi prawa europejskiego. Trudno więc sobie wyobrazić, że Grecja mogłaby opuścić unię walutową, nie opuszczając jednocześnie Unii Europejskiej. Mogłaby co najwyżej renegocjować powrotne wstąpienie do UE, jednak taki?proces mógłby się ciągnąć latami. Tymczasem nie obowiązywałyby umowy handlowe,?co tylko pogłębiłoby kłopoty.

Ostatecznie wreszcie opuszczenie strefy euro mogłoby mieć nie tylko skutki ekonomiczne. Co by było na przykład, gdyby któraś z greckich wysp nie miała ochoty pożegnać się z europejską walutą i członkostwem w UE, obawiając się odpływu turystów? Czy doszłoby do secesji? W skrajnym przypadku można by mówić nie tylko o zamieszkach, ale nawet rozpadzie państwa. Takie pomysły pojawiły się już w Hiszpanii czy Belgii.

Perspektywy Grecji po ewentualnym opuszczeniu strefy euro nie rysują się szczególnie wesoło. Nawet jeżeli grecki puzel nie w pełni pasuje do europejskiej układanki, to jednak już się?on w niej znajduje. Koszty powrotu drachmy mogłyby być?nie do udźwignięcia. Z jednej strony to dobry znak dla inwestorów, bo oznacza, że najpewniej strefa euro pozostanie?zwartym organizmem. Z drugiej jednak nie przekreśla?problemów z greckimi obligacjami, a samych Greków skazuje na długotrwałą i męczącą?restrukturyzację gospodarki.

Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi