Od kiedy 8 grudnia Europejski Bank Centralny zapowiedział dwie aukcje trzyletnich, nisko oprocentowanych pożyczek dla banków komercyjnych, oficjalnie zwanych operacjami długoterminowego refinansowania (LTRO), paneuropejski indeks Stoxx 600 zyskał ponad 11 proc. Wyraźnie spadła rentowność 10-letnich obligacji Włoch i Hiszpanii, a EURIBOR 3M, czyli stopa oprocentowania trzymiesięcznych pożyczek na rynku międzybankowym, obniżyła się z około 1,5 proc. do niespełna 1 proc. Te tendencje były widoczne już wcześniej, ale w dużej mierze właśnie dlatego, że włączenie się EBC do agresywnej walki z kryzysem fiskalnym było oczekiwane.
Choć pierwsze LTRO jest chwalone za skuteczność, a przez analityków wymieniane jako jedna z głównych przyczyn poprawy koniunktury na rynkach w ostatnich miesiącach, na drugą taką operację – zaplanowaną na dzisiaj – mogą oni wcale nie zareagować entuzjastycznie.
Liczą się oczekiwania
Kluczowe będzie to, jaki popyt na pożyczki z EBC zgłoszą banki. Na pierwszym LTRO, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, pożyczyły 489 mld euro. Ankietowani przez agencję Bloomberga ekonomiści szacują średnio, że tym razem będzie to około 470 mld euro.
Jeszcze miesiąc temu mówili nawet o 1,5 bln euro, ale obniżyli prognozy, gdy się okazało, że wiele banków znów jest w stanie emitować obligacje. Inne z kolei publicznie oświadczyły, że nie korzystały i nie będą z LTRO korzystać ze względów reputacyjnych. Na przykład wczoraj zrobiła tak szwedzka Nordea.
– Spodziewamy się, że zapotrzebowanie na pożyczki z EBC sięgnie 350 mld euro, bo zmalały proporcje korzyści do zagrożeń związanych z takim długoterminowym finansowaniem – powiedział Sebastien Galy, analityk walutowy Societe Generale. Jeśli banki rzeczywiście pożyczą z EBC mniej, niż się średnio oczekuje, rynki mogą być rozczarowane. To oznaczałoby przecenę akcji, osłabienie euro i wzrost rentowności obligacji zadłużonych państw eurolandu.