Szwajcaria prowokuje wojnę

Neutralna Szwajcaria zachęca rozwinięty świat do wojny. Walutowej. Prowokuje do tego udaną batalią o utrzymanie kursu franka na poziomie nie niższym niż 1,2 franka za euro

Aktualizacja: 16.02.2017 03:18 Publikacja: 05.01.2013 17:34

Szwajcaria prowokuje wojnę

Foto: Bloomberg

Szwajcarska waluta jest pod presją, gdyż jej kupnem jest zainteresowanych wielu inwestorów zagranicznych traktujących kraj Helwetów jako bezpieczną przystań w niespokojnych czasach. Narodowy Bank Szwajcarii nie chce dopuścić do nadmiernego umocnienia franka, gdyż utrudniłoby to życie tamtejszym eksporterom.

Sukces Szwajcarów chce powtórzyć nowy premier Japonii Shinzo Abe. Zachęca on bank centralny, czyli Bank Japonii (BoJ) do bardziej agresywnego wspierania gospodarki i stymulowania inflacji. Jego apel okazał się skuteczny, gdyż kurs jena wobec dolara spadł o 10 proc., co ucieszyło gigantów przemysłowych z Kraju Kwitnącej Wiśni mocno osadzonych na rynkach zagranicznych. Przychody takich potentatów jak Toyota, Honda czy Sony uzyskane za granicą będą wyższe w przeliczeniu na słabszą walutę krajową.

W tej wojnie na kursy walut kluczową role odgrywa retoryka, czyli werbalna interwencja. Royal Bank of Canada opracował specjalny indeks mierzący jej intensywność. Wskaźnik ten pokazuje, że od czerwca 2010 r. nasiliła się ona czterokrotnie.

Wojna ta wybuchła wówczas, kiedy kraje wschodzące wystąpiły z otwartą krytyką polityki pieniężnej krajów zachodnich. Szef Banku Anglii Mervyn King i prezes kanadyjskiego banku centralnego Mark Carney, który za kilka miesięcy zastąpi Kinga na jego stanowisku wyrażali obawy przed sterowaniem kursami walut. Taro Abe, minister finansów Japonii odparował wówczas, że nie mają prawa pouczać jego kraju w jaki sposób ma kształtować poziom kursu jena.

- Jeśli przyjrzeć się temu jak często banki centralne mówią o kursach walut staje się jasne, iż kwestia ta staje na porządku dnia, przynajmniej werbalnie - ocenia Adam Cole, globalny strateg walutowy Royal Bank of Canada pracujący w Londynie. Nie ma on wątpliwości, że kursy wymiany walut odgrywają coraz większą rolę w polityce banków centralnych.

Kraje rozwinięte obawiają się ,że zbyt silne waluty sprawią, że ich towary na rynkach zagranicznych staną się droższe, a przez mniej konkurencyjne w czasie, kiedy globalna gospodarka znowu słabnie.

Narodowemu Bankowi Szwajcarii od rekordowego poziomu 1,008 franka za euro zanotowanego 9 sierpnia 2011 roku udało się osłabić walutę o 17 proc., ale wciąż jest ona przewartościowana wobec dolara o 35 proc. O prawie 30 proc. przewartościowana jest też korona norweska, a brytyjski funt o prawie 9 proc.

Amerykańska Rezerwa Federalna skupując z rynku obligacje zasiliła gospodarkę 2,3 bilionami dolarów. Pierwsza runda ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE) spowodowała spadek indeksu dolara mierzącego siłę tej waluty wobec euro, jena, funta, franka, dolara kanadyjskiego i szwedzkiej korony o 4,6 proc., zaś druga osłabiła go o prawie 4 proc.

Gospodarka światowa
Amerykański PKB spadł w pierwszym kwartale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Volkswagen odnotował 37-proc. spadek zysku w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
PKB strefy euro wzrósł o 0,4 proc.
Gospodarka światowa
Chiny zniosły cło na amerykański surowiec. Ale nie chcą się przyznać
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka światowa
Globalny szef international w Citi: na świecie będzie coraz mniej wolnego handlu
Gospodarka światowa
Czy DOGE rzeczywiście „ciął piłą łańcuchową” wydatki budżetowe?