Taką nadzieję ma przynajmniej Laszlo Birinyi, jeden z pierwszych zarządzających pieniędzmi, który zachęcał do tego klientów swojej firmy zanim jeszcze zaczął się obecny rynek byka.
- Jak długo mamy do czynienia z wahaniami, czy też niechęcią zamiast akceptacją pozytywny scenariusz jest bezpieczny – przekonuje szef firmy finansowej Birinyi Associates Inc i zachęca, aby nie rozglądać się za możliwością wyjścia z rynku. – Zostawcie drzwi otwarte na dobry rok, gdyż to jest możliwość o której się nie mówi – dodaje Laszlo Birinyi.
Standard&Poor's500 w piątek zyskał 0,4 proc. osiągając 1569,19 pkt. Wskaźnik ten pobił rekord z października 2007 r. i odrobił straty poniesione w czasie kryzysu finansowego, kiedy z amerykańskiego rynku akcji wyparowało ponad 10 bilionów dolarów. Mimo rekordów ustanawianych ostatnio przez główne indeksy liczba akcji w obrocie jednak spada i jest najniższa od co najmniej 2008 roku. Wynosi mniej niż 6,4 miliarda sztuk dziennie.
Birinyi zachęcał klientów swojej firmy do kupna akcji przed marcem 2009, kiedy Standard&Poor's500 osiągnął 12-letni dołek. Od tego czasu wskaźnik ten zyskał 132 proc. W tym okresie lokomotywą wzrostów były takie branże jak handel detaliczny, producenci komputerów i banki. W tym roku liderami są producenci takich podstawowych produktów jak mydło i firmy farmaceutyczne.
Birinyi przyznaje, że jest tym zaskoczony, gdyż nie spodziewał się, że właśnie te spółki pociągną rynek. Stawiałby raczej na spółki cykliczne, a to, iż jest inaczej jego zdaniem świadczy o tym, że inwestorzy pozytywnie są nastawieni do rynku i nieco częściej niż się sądzi szukają rynkowych okazji.