Sytuacja na rynku długu tego państwa była w ostatnich dniach dosyć nerwowa, po tym gdy zrezygnowali ze stanowiska minister finansów Vitor Gaspar i minister spraw zagranicznych Paulo Portas. Rynek obawiał się, że portugalskiemu rządowi grozi upadek. Inwestorów zdołał jednak uspokoić premier Pedro Passos Coelho, zapewniając ich, że koalicja rządowa przetrwa. – Udało nam się znaleźć formułę, która zapewni stabilność rządowi – twierdzi Coelho.

Czy to koniec politycznego kryzysu w Portugalii? Prawdopodobnie tak, ale wiele wskazuje, że inwestorzy nie będą patrzyli na ten kraj zbyt przychylnie w nadchodzących miesiącach. Portugalia w 2011 r. musiała przyjąć 78 mld euro pomocy finansowej z MFW i UE,  jest już trzeci rok z rzędu pogrążona w recesji, stopa bezrobocia sięga tam 18 proc., a rząd ma kłopoty z realizacją planu oszczędności fiskalnych.

– Niezależnie od tego, jaki scenariusz polityczny zostanie zrealizowany, nowa wycena premii za ryzyko w przypadku Portugalii utrzyma się na poziomach, które będą nieco niższe niż obecne, ale wyższe niż minimum osiągnięte przed kryzysem politycznym – prognozuje Paula Carvalho, główna ekonomistka portugalskiego Banco BPI.

Rząd Portugalii planuje, że w 2014 r. odzyska dostęp do normalnego finansowania z rynku. Prezydent Anibal Cavaco Silva ostrzega jednak, że moment ten może się opóźnić z powodu wewnętrznych kryzysów politycznych lub zdarzeń zewnętrznych. – Może to być rezultat niezdolności trojki do zmodyfikowania w pozytywny sposób warunków pakietu pomocowego – mówi Silva.

– Nasz program pomocowy był realizowany w energiczny sposób, ale ludność kraju i politycy odczuwają, że jest on niepowodzeniem, bo cele nie zostały jeszcze osiągnięte – ocenia Carlos Costa, szef Banku Portugalii.