Coraz więcej biznesmenów służbowo podróżuje na coraz dłuższych trasach do Afryki czy Azji, na przykład do Angoli lub do Mongolii. Korporacyjne odrzutowce są w takich przypadkach bardziej paliwooszczędne i łatwiej nimi dotrzeć bezpośrednio do celu. Dlatego spółki będą kupowały większe samoloty do długich, międzykontynentalnych podróży.

Taniej im też wyjdzie wysłanie większej delegacji własnym samolotem, bo komercyjne połączenia do takich miast jak Luanda czy Ułan Bator są zazwyczaj drogie i trudno zarezerwować na nie miejsca, a na kupno biletu powrotnego trzeba niekiedy długo czekać.

Na wzrost zainteresowania większymi samolotami dla firm trzeba jednak poczekać, aż poprawi się koniunktura, bo na razie w biznesie panuje moda na redukcję kosztów. Właśnie dlatego globalna firma wydobywcza Anglo American ostatnio sprzedała swój odrzutowiec. Toteż zamówienia na firmowe odrzutowce są na razie słabe.

Ale też po raz pierwszy od wielu lat w tegorocznych paryskich pokazach lotniczych, największej imprezie handlowej tej branży w Europie, wzięła udział cała piątka największych na świecie producentów korporacyjnych odrzutowców – Bombardier, Cessna, Dassault Aviation, Embraer i Gulfstream Aerospace.

Zakupów było jednak niewiele. Tylko 32 firmy zamówiły samoloty, a 20 zapowiedziało złożenie zamówień na maszyny Bombardiera o łącznej potencjalnej wartości 1,84 mld USD. Zamówienia na komercyjne odrzutowce opiewały na 150 mld USD.