Przy czym minister zastrzegł, że wszystkie te wysiłki mogą paść ofiarą kolejnej rundy politycznej destabilizacji już na jesieni, jeśli z koalicji rządowej wycofa się jej kluczowy partner, partia Silvio Berlusconiego, na znak protestu przeciwko skazaniu byłego premiera za nadużycia finansowe. Ale jeśli rząd premiera Enrico Letty przetrwa do końca włoskiej prezydencji w Unii Europejskiej, czyli jeszcze półtora roku, to wszystkie planowane reformy uda się przeprowadzić.

Minister Saccomanni, były wiceprezes banku centralnego, zapowiedział obniżenie stawki podatku od przedsiębiorstw, która teraz wynosi 31 proc. i jest jedną z najwyższych w strefie euro. A stowarzyszenie przemysłowców Confindustria twierdzi, że obciążenia te przekraczają 50 proc., jeśli doliczy się całą serię podatków lokalnych.

Niższe podatki mają skłonić włoskich przedsiębiorców do inwestowania i tworzenia miejsc pracy.

Z drugiej strony rząd chce zmniejszyć marnotrawstwo w sektorze publicznym. Na jesieni ma być powołany specjalny komisarz i stała komisja złożona z wyższych urzędników Banku Włoch, urzędu statystycznego Istat i kilku ministerstw, której zadaniem ma być szukanie dalszych cięć w rządowym budżecie wynoszącym 810 mld euro.

Minister Saccomanni zapowiedział też kontynuowanie walki z plagą unikania płacenia podatków i spodziewa się, że w tym roku państwo odzyska 12 mld euro z tytułu zaległych należności zarówno od przedsiębiorstw, jak i osób fizycznych.