Przez lata inwestycje się zwracały. Ale teraz kremlowska kampania przeciwko alkoholizmowi niszczy tę branżę, bo zalewa ją fala nowych przepisów i podatków.
– Bez wątpienia jest to teraz trudne miejsce do robienia biznesu – przyznał Jorgen Buhl Rasmusenn, szef rady nadzorczej Carlsberg Group, która w minionych 20 latach zainwestowała w tym rejonie około 12 mld USD i liczyła, że stamtąd będzie miała 40 proc. zysku. – Po części przyczynił się do tego globalny kryzys, po części słabe zbiory, ale przede wszystkim niepomierny wzrost ceł i innych regulacji – dodał.
Duże zachodnie firmy piwne, takie jak Carlsberg, SABMiller czy Anheuser-Busch InBev, twierdzą, że tempo wprowadzania nowych przepisów i wzrost podatków boleśnie ugodziły wiele browarów, które tam miały nadzieję na wzrost przy słabnięciu popytu w Europie i w USA. Tymczasem od 2010 r. sprzedaż piwa spadła w Rosji o 20 proc., a jego spożycie w przeliczeniu na mieszkańca o 13 proc. z powodu rosnących cen.
W I półroczu Anheuser-Busch InBev odnotował spadek sprzedaży w Rosji o 13 proc. w porównaniu z ub.r. i musiał zamknąć tam dwa browary.