Ten miesiąc pod względem umorzeń jest trzecim najgorszym w historii. W czerwcu 2008 r. klienci wycofali 69,1 miliarda, zaś w październiku tego samego roku wartość umorzeń wyniosła 42 miliardy dolarów, wynika z danych Trim Tabs Investment Research.
Inwestorzy wycofują pieniądze w obawie przed stratami na instrumentach o stałym dochodzie, a także w związku z przewidywanym wzrostem stóp procentowych. Wcześniej, w latach 2009-2012 w obligacyjnych funduszach powierniczych i ETF ulokowali 1,2 biliona dolarów. W tym roku korporacyjny dług denominowany w dolarach i obligacje rządowe straciły 3,4 proc., wskazuje indeks Bank of America Merrill Lynch. To największy spadek w takim okresie od 1981 r.
Odpływ klientów dotknął nawet najbardziej znanych zarządzających, włącznie z Billem Grossem z Pacific Investment Management i Jeffreyem E. Gundlachem z Double Line Capital.
„Odpływy są oznaką wielkiej zmiany w świecie obligacji", głosi raport Trim Tabs. Jego autorzy podkreślają, że „zaklęty krąg strat i umorzeń „może stać się „przykry" jeśli to zjawisko się nasili.
Wszystko zaczęło się od majowego wystąpienia Bena Bernankego, szefa Rezerwy Federalnej, który zasygnalizował wówczas możliwość stopniowego ograniczania bezprecedensowego skupu obligacji skarbowych i hipotecznych z rynku. Miesięcznie na ten cel amerykański bank centralny wydaje 85 miliardów dolarów.