Do takiego wniosku doszli analitycy brytyjskiego banku Standard Chartered, silnie zakorzenionego w Azji. Zaktualizowali oni swoją teorię sprzed trzech lat według której światowa gospodarka znajduje się w „super-cyklu" historycznie wysokiego wzrostu gospodarczego trwającego przez pokolenie. Teraz w analizie z 6 listopada potwierdzili tę tezę.
Takie okresy są rzadkością w dziejach świata. Jeden z nich przypadł na lata 1870-1913, a więc od amerykańskiej wojny domowej do progu I wojny światowej. Drugi zdarzył się w latach 1946-1973, wskazują eksperci Standard Chartered. Jeśli ich teoria jest trafna, to w okresie 2000-2030 światowa gospodarka powinna się rozwijać w średnim rocznym tempie 3,5 proc., a więc szybszym niż 3 proc. we wcześniejszych trzech dziesięcioleciach.
W tym roku jednak na tej optymistycznej wizji pojawiły się rysy, gdyż czołowe państwa zaliczane do rynków wschodzących, zwłaszcza zaś Chiny przyhamowały tempo rozwoju. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że w 2013 r. średni wzrost tej grupy krajów będzie najwolniejszy od 2009 r.
Specjaliści Standard Chartered wprawdzie obniżyli prognozy wzrostu PKB dla Chin i Indii, ale wciąż oczekują, że w następnych trzech latach globalna ekspansja przyspieszy, gdyż państwa rozwijające się przeprowadzą strukturalne korekty by ich gospodarki stały się bardziej produktywne.
Do 2020 r. Chiny powinny rozwijać się średnim tempie 7 proc. rocznie i 5-proc. w latach 2021 - 2030. Do 2022 r. mają szanse zdystansować Stany Zjednoczone i stać się największą gospodarką świata. To pomoże krajom wschodzącym zwiększyć udział w globalnym produkcie brutto do nawet 63 proc. do 2030 r. z 38 proc. w 2010 r. Wartość światowego handlu w tym okresie zwiększy się czterokrotnie do 75 bilionów dolarów z 17, 8 bln USD w ubiegłym roku. Powiększą się także rynki finansowe państw rozwijających się z Chinami i Indiami na czele, zaś chiński juan stanie się wiodącą walutą świata. Wzrosną również szeregi klasy średniej.