Rentowność ukraińskich obligacji dwuletnich skoczyła w czwartek do rekordowego poziomu 42 proc. Tak rynek zareagował na słowa Natalii Jaresko, minister finansów Ukrainy, sugerujące, że może dojść do częściowej restrukturyzacji długu tego państwa.
– Skontaktujemy się z naszymi międzynarodowymi wierzycielami i będziemy z nimi rozmawiać na temat naszej oraz ich wizji, o tym jak możemy wspólnie pracować, by poprawić stabilność naszego długu w średnim terminie - powiedziała Jaresko na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Dodała również, że Ukraina poprosiła o czteroletni pakiet pomocy finansowej. Misja Międzynarodowego Funduszu Walutowego omawiająca tę kwestię już przebywa w Kijowie i według Jaresko, porozumienie o wsparciu może zostać podpisane do końca stycznia.
Kwestia interpretacji
– Rynek przyjmuje to jako potwierdzenie swoich obaw dotyczących restrukturyzacji długu. Główną kwestią do wyjaśnienia jest teraz, czy będzie to jedynie lekka restrukturyzacja, np. przedłużenie okresów zapadalności niektórych obligacji, czy też inwestorzy poniosą większe straty. Istnieją jednak poważne szanse, że uda się osiągnąć porozumienie przesuwające spłatę obligacji poza 2018 r., co pozwoliłoby rządowi zaoszczędzić 8,8 mld USD – twierdzi Olena Bilan, główna ekonomistka ukraińskiego banku Dragon Capital.
Postulat restrukturyzacji ukraińskiego długu podniósł niedawno amerykański miliarder George Soros. W swoim eseju, w którym wzywał Zachód do przyznania 50 mld USD pomocy Ukrainie, napisał, że Kijów powinien zacząć rozmawiać z wierzycielami na temat zmiany warunków spłaty obligacji.
Rynek już od dłuższego czasu ocenia Ukrainę jako potencjalnego bankruta. Świadczą o tym m.in. notowania CDS, czyli instrumentów finansowych ubezpieczających przed bankructwem dłużnika. Koszt CDS dla ukraińskich obligacji pięcioletnich wynosił w czwartek 2679 pkt bazowych, wyższy jest tylko dla Wenezueli, gdzie przekracza 6,4 tys. pkt bazowych.