Ujemne stopy procentowe w Szwajcarii oznaczają, że inwestorom płaci się za pożyczanie tamtejszej waluty by mogli za nią kupić aktywa przynoszące wyższą stopę zwrotu denominowane w innych walutach. Transakcje carry trade, bo o nich mowa, realizowane przy użyciu franka szwajcarskiego przyniosłyby w tym miesiącu wierszy zarobek niż przeprowadzane z wykorzystaniem pożyczonych euro bądź japońskich jenów, wynika z danych Bloomberga.
Sęk w tym, że inwestorzy pomni lekcji z 15 stycznia 2015 r. , kiedy Szwajcarski Bank Narodowy sprawił inwestorom i kredytobiorcom przykrą niespodziankę rezygnując z obrony kursu na poziomie 1,20 CHF za euro i powodując szybki wzrost notowań franka z wielką ostrożnością podchodzą do transakcji carry trade z wykorzystaniem helweckiej waluty. Dotyczy to też takich wielkich graczy jak Amundi, czy UBS Wealth Management.
- Dobra waluta finansująca transakcje carry trade powinna być stabilna - podkreśla James Kwok z Amundi ( 1 bilion dolarów w zarządzaniu), gdzie kieruje zarządzaniem walutami. Wskazuje, iż kiedy zmienność kursu franka zmaleje będzie on dobrym kandydatem do transakcji carry trade.
Szwajcarska waluta była chętnie używana w takich transakcjach, gdyż w Szwajcarii stopy procentowe do poziomu bliskiego zera spadły wcześniej niż w wielu innych krajach, gdzie obniżki kosztu kredytu zaczęły się dopiero w reakcji na globalny kryzys finansowy z 2008 r. Carry trade to najbardziej popularna strategia na rynku walutowym, gdzie dzienne obroty sięgają 5,3 biliona dolarów.
W tym miesiącu na zakupie aktywów denominowanych w rosyjskim rublu można było zarobić nawet 14 proc. Atrakcyjność franka w transakcjach carry trade może zwiększyć oczekiwana kolejna obniżka stóp procentowych w Szwajcarii. 26 ekonomistów spośród 28 ekspertów ankietowanych przez Bloomberga prognozuje, że SNB dalej poluzuje politykę pieniężną, jeśli gospodarka osłabi się po uwolnieniu franka. O możliwości cięcia stóp mówił też niedawno Thomas Jordan, szef Szwajcarskiego Banku Narodowego.