Odpowiedź na to pytanie zna Jason Trennert, główny strateg inwestycyjny w nowojorskiej firmie Strategas Research Partners, który przebadał zależność między akcjami a zyskami od 1949 roku. Średnio w tym okresie szczyt poziomu marży zysku następował na cztery kwartały przed szczytem koniunktury giełdowej.

Ostrzeżenia, iż menedżerowie amerykańskich biznesów wyczerpali już sposoby poprawy wyników finansowych były wodą na młyn niedźwiedzich komentarzy w okresie kiedy Standard&Poor's500 potroił swoją wartość od 2009 roku. Nawet gdyby marże przestały się poprawiać nie oznaczałoby to końca sześcioletniego okresu byka na Wall Street, ponieważ koszty pracy wskazują na umacnianie się gospodarki, argumentuje Trennert.

- Z tego samego powodu rynek wykazuje skłonność do wzrostów, kiedy stopy procentowe zaczynają iść w górę - przekonuje strateg. Jego zdaniem cykl biznesowy jest napędzany przez marże zysku i inflację.

W trzecim kwartale 2014 r. marże operacyjne (różnica miedzy przychodami a wydatkami) spółek wchodzących w skład indeksu Standard&Poor's500 podskoczyły do rekordowego poziomu 10,1 proc. i prawdopodobnie spadły do 9 proc. w okresie ostatnich trzech miesięcy roku, wynika z danych zebranych przez S&P Dow Jones Indices.

Kiedy podczas poprzedniego okresu byka we wrześniu 2006 roku marże zysku osiągnęły szczytowy poziom Standard&Poor's500 rekord wszech czasów ustanowił cztery kwartały później, gdyż stało się to w październiku 2007 r. Rekord z marca 2000 został ustanowiony 10 kwartałów po tym jak na szczycie znalazły się zyski spółek. Najkrótszy dystans był w 1973 r., kiedy szczyty zysków i notowań indeksu dzielił tylko jeden kwartał.