Przedłużające się negocjacje w sprawie Grecji sprawiły, że w czwartek na rynkach utrzymywała się lekko nerwowa atmosfera. Ateński indeks giełdowy ASE balansował między spadkami a lekkimi wzrostami, a większość europejskich indeksów giełdowych lekko zyskiwała. Gdy w środę nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie warunków pomocy dla Grecji, MFW przysłał Atenom swoje nieco złagodzone kontrpropozycje. Greckie Ministerstwo Finansów nadesłało odpowiedź na nie na 30 minut przed czwartkowym, popołudniowym spotkaniem Eurogrupy. Nowa grecka propozycja reform zawierała ustępstwa dotyczące m.in. kwestii podwyżki VAT i wieku emerytalnego, ale przed wieczornym szczytem unijnych przywódców nic nie wskazywało, że obie strony szybko zakończą spór. Tuż przed godziną 16 posiedzenie Eurogrupy zostało bezterminowo zawieszone. Miało ono zostać wznowione, dopiero gdy Grecja przedstawi propozycję, która zadowoli wierzycieli.
Gra nerwów
Wypowiedzi większości oficjeli wyraźnie sugerowały, że nie ma co oczekiwać przełomu. – Różnice między propozycjami wierzycieli i Grecji są zbyt duże. Nie sądzę, by europejscy przywódcy chcieli mieć coś takiego na swoich stołach negocjacyjnych – twierdził przed spotkaniem unijnych przywódców Alexander Stubb, fiński minister finansów.
– Grecja nie zrobiła postępów. Ona się cofnęła – mówił Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów. Jens Weidmann, prezes Bundesbanku, ostrzegł natomiast, że greckie banki mogą się stać niewypłacalne. – Ich finansowa solidność stoi pod znakiem zapytania – wskazywał szef niemieckiego banku centralnego.
Hans Joerg Schelling, austriacki minister finansów, ostrzegał zaś, że niedziela jest ostatnim dniem na porozumienie z Grecją.
Do nielicznych europejskich oficjeli zachowujących optymizm należał przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. – Ostatnie godziny były naprawdę krytyczne, ale mam dobre przeczucie, że odmiennie niż w tragediach Sofoklesa grecka historia skończy się szczęśliwie – usiłował uspokajać nastroje Tusk.