Kolejne spotkanie eurogrupy ma odbyć się w środę - tego dnia mają zostać przedyskutowane nowe propozycje, które przysłać ma Grecja. Szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem zapowiedział, że instytucje rozważą prośbę Grecji o nowy program pomocowy dopiero po referendum w tym kraju, zapowiedzianym na niedzielę. Zastrzegł, że nowe wsparcie finansowe dla Aten może być obwarowane ostrzejszymi warunkami.
Prof. Ryszard Piasecki, kierownik katedry ekonomii rozwoju na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego ocenia, że trudno było spodziewać się innej decyzji, bo oznaczałaby ona, że eurogrupa w nieskończoność będzie ustępowała i żadnych reform nikt nigdy w Grecji nie wprowadzi.
"Każdy kraj musi być odpowiedzialny za swój los i takie jest chyba przesłanie, które eurogrupa przekazuje Grecji - na więcej Grecja nie ma co liczyć" - powiedział PAP.
Jego zdaniem, gdyby w referendum Grecy opowiedzieli się za przyjęciem warunków eurogrupy, kraje Unii Europejskiej pomogłyby Grecji, bo jest to w interesie wspólnoty. "Ale nie na takich warunkach, że Grecja odrzuca kolejne propozycje. Nikt, zwłaszcza Niemcy, nie zamierza pomagać jakiemuś krajowi w nieskończoność" - zastrzegł.
Z kolei - jak ocenił Piasecki - gdyby Grecy opowiedzieli się za odrzuceniem warunków stawianych ich krajowi, należy spodziewać się znaczącego kryzysu, którego konsekwencje poniesie także Polska.