Minęły mniej więcej trzy miesiące od startu Trade Republic w Polsce. Jak ich ocena wygląda z twojej perspektywy?
Mam wrażenie, że to było sześć miesięcy albo rok, więc muszę sobie przypominać, że to były dopiero trzy miesiące. A tak na poważnie: od pierwszych dni pozyskiwaliśmy bardzo dużą grupę klientów. Też od momentu wejścia do Polski byliśmy widoczni w przestrzeni publicznej. Osobiście jestem więc zadowolony z tego, co udało się zrobić przez trzy miesiące.
W skali od 1 do 10, jak oceniłbyś ten poziom zadowolenia? Myślałeś, że będzie lepiej/gorzej?
Mógłbym udzielić pewnie dwóch odpowiedzi. Osobiście oceniałbym ten poziom na 7–8. Z drugiej jednak strony musimy pamiętać, że Trade Republic jest jednym z najszybciej rozwijających się fintechów w Europie i w takim układzie ciężko jest dojść do tego momentu satysfakcji. Ta granica zadowolenia cały czas bowiem się przesuwa dalej i stawiamy sobie coraz ambitniejsze cele.
Wspomniałeś o pozyskiwaniu klientów. Jacy to są klienci? Czy to osoby, które mają już doświadczenie rynkowe, korzystały z usług innych firm czy jednak są to osoby zupełnie nowe, które dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie inwestycji?
Na rynkach, gdzie Trade Republic ma dłuższą historię, około 70 proc. klientów to osoby, które wcześniej nie inwestowały. W Polsce ten okres działalności jest jeszcze krótki, więc też odbiegamy od tych statystyk. Mamy więc jeszcze stosunkowo dużą grupę klientów, którzy do tej pory korzystali z usług innych firm i chcą sprawdzić naszą ofertę, bo pojawił się nowy gracz na rynku. Siłą rzeczy są więc oni bardziej świadomi. Spodziewam się jednak, że w przyszłym roku będziemy już szli w kierunku tego, co obserwujemy na innych rynkach.
Tylko aby tak się stało, też jest potrzebna zmiana po stronie mentalności społeczeństwa, które nawet mimo hossy na giełdzie, unika inwestowania.
Sukces Trade Republic opiera się na zmianie mentalności i podejścia do inwestowania, również młodszych ludzi. Młodzi ludzie coraz częściej biorą sprawy w swoje ręce i to widzimy w Europie Zachodniej. W Polsce przeciętny inwestor też robi się coraz młodszy, coraz częściej myśli o inwestycjach w perspektywie długoterminowej i mniej spekuluje. Mamy już pewne początki zmian w podejściu do inwestowania i spodziewam się, że za dwa–trzy lata będziemy mówili już o nowej fali inwestowania w Polsce. Jesteśmy na początku dużej zmiany i ja dzisiaj widzę już pewne jej sygnały.