Indeks Shanghai Composite stracił w poniedziałek aż 8,5 proc. i był to największy jego dzienny spadek od lutego 2007 r. Obroty akcjami ponad 1,5 tys. spółek z giełd w Szanghaju i Shenzen zawieszono w poniedziałek, bo papiery te traciły w ciągu sesji ponad 10 proc. Krach w Chinach uderzył w nastroje na rynkach całego świata. Część europejskich indeksów giełdowych traciło w poniedziałek po południu ponad 2 proc. Przecena na rynku surowcowym pogłębiła się. Za baryłkę ropy gatunku WTI płacono nawet 47 USD, czyli najmniej od marca.
Obawy o interwencję
Czym tłumaczona jest silna przecena na chińskim rynku? Analitycy tłumaczą poniedziałkowe tąpnięcie realizacją zysków przez inwestorów, a także obawami o kondycję gospodarczą Chin. Bezpośrednim impulsem do przeceny miał być sondaż wskazujący, że zyski chińskich spółek przemysłowych spadły w czerwcu o 0,3 proc. Chińskim giełdom zaszkodziły też piątkowe przecieki mówiące, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaleca Chinom ograniczenie interwencji na rynku akcji. Przedstawiciele MFW powiedzieli chińskim władzom, że co prawda interwencja może być konieczna w krótkim terminie, ale później cenom akcji powinno pozwolić się ustabilizować poprzez siły rynkowe. Chińscy oficjele rzekomo zapewnili Fundusz, że interwencja jest tymczasowa.
– Inwestorzy obawiają się, że chiński rząd wycofa środki wspierające rynek. Gdy one znikną, rynek sam nie będzie w stanie się podtrzymać – twierdzi Sam Chi Yung, strateg z Delta Asia Securities z Hongkongu.
– Poniedziałkowa przecena pokazuje, jak bardzo wrażliwy jest chiński rynek pomimo ogromnej rządowej interwencji – wskazuje Andrew MacFarlane, analityk z BNP Paribas.
Po krachu z przełomu lipca i sierpnia rząd wpompował na rynek za pomocą państwowych banków i podległej regulatorowi agencji ponad 200 mld USD. Zakazano państwowym firmom sprzedaży akcji, zawieszono przygotowania do dziesiątek ofert publicznych i dla przykładu dokonano aresztowań traderów stosujących krótką sprzedaż. To pozwoliło na to, by do poniedziałku Shanghai Composite odbił się o 18 proc., ale nie wystarczyło, by ustabilizować rynek.