Niemożliwe będzie odtąd zbieranie funduszy w kryptowalutach, ponieważ taka działalność zaburza finansowy porządek państwa.
Po tych wiadomościach w poniedziałek bitcoin zanotował 10-proc. przecenę, do 4466 dolarów za jednostkę. Mimo to w ujęciu rocznym wciąż zyskuje on 360 proc., a w marcu pierwszy raz w historii przekroczył cenę uncji złota.
Bitcoin jeszcze w piątek notował na niektórych rynkach rekordowy kurs przekraczający 5000 dolarów. – Kryptowaluty zaczynają wymykać się spod kontroli, to zwraca uwagę rządów – wskazuje znany inwestor Mark Mobius, szef rady Templeton Emerging Markets Group.
Rządom zależeć będzie na zmniejszeniu znaczenia kryptowalut nie tylko dlatego, że ich upowszechnienie może doprowadzić do zmniejszenia popytu na tradycyjne waluty. Mobius wskazuje na rosnące zagrożenie, jakim jest możliwość finansowania z kryptowalut organizacji przestępczych i terrorystycznych. W jego ocenie to właśnie działalność nielegalna i zagrażająca bezpieczeństwu nadaje tempo wzrostowi wartości wirtualnych walut. – Ludzie zaczną sobie w końcu zadawać pytanie – czy tego typu walucie naprawdę można zaufać? – dodaje Mobius. Jeśli wiara w ten pieniądz wygaśnie, skończą się również zwyżki kursów.
Zdanie Mobiusa popiera m.in. Bank of America Merrill Lynch, który już w lipcu był sceptyczny odnośnie do dalszego wzrostu kursów bitcoina. Zdaniem analityków banku jest on narażony na ataki cyberprzestępców, w związku z czym mało prawdopodobne będzie uzyskanie przez wirtualną walutę statusu prawdziwego pieniądza, który może służyć np. jako zabezpieczenie przy zaciąganiu kredytu.