Turecki Fundusz Majątkowy sparaliżowany

Wewnętrzny rozłam w partii Erdogana może znacznie utrudnić zarządzanie funduszem wartym 200 mld dolarów.

Publikacja: 07.09.2017 15:28

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan

Foto: AFP

Zaraz po zeszłorocznym nieudanym puczu prezydent Recep Tayyip Erdogan i jego sprzymierzeńcy zrozumieli, że aby zminimalizować ryzyko kolejnych zamachów stanu, kluczowym jest odpowiednie zaplecze finansowe. Dlatego w sierpniu 2016 r. powstał Turecki Fundusz Majątkowy, którego wartość jest szacowana obecnie na 200 mld dolarów. Aktywa funduszu obejmują m.in. udziały w bankach, operatorach telekomunikacyjnych, firmach medialnych, a nawet akcje giełdy Borsa Istanbul.

Od roku fundusz jest reklamowany jako pozabudżetowe źródło finansowania oraz sukces rządu. Zasoby oficjalnie mogą posłużyć zarówno do bronienia kursu liry, jak i wspierania tureckiej giełdy, rekapitalizacji banków i obniżania kosztów pożyczek zagranicznych. Choć sam cel gromadzenia kapitału wydaje się szczytny, jak na razie fundusz doprowadza głównie do rozłamu w rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Dwa obozy kształtują się wokół osób Erdogana (obecnego lidera AKP) i wywodzącego się z tej samej partii Binaliego Yildirima – obecnego premiera Turcji.

Siedem anonimowych osób powiązanych z funduszem, na które powołuje się Agencja Bloomberga, wskazało, że walka o to, jak rozlokować aktywa i jak z nich skorzystać, paraliżuje zarządzanie zgromadzonym kapitałem. Część z nich stwierdziło, że podziały są na tyle głębokie, że zgrupowani wokół Yildirima ludzie pragną wymiany obecnego prezesa funduszu Mehmeta Bostana, wspieranego przez Erdogana i jego rodzinę.

Chociaż władza prezydenta jest obecnie bardzo silna, AKP nie jest już monolitem. Erozja, której architektem staje się premier, pokazuje, że Erdogan nie może czuć się w pełni bezpiecznie - wskazuje doradca byłego premiera, Etyen Mahcupyan. – Nie istnieje coś takiego jak podział. Rządzący bierze wszystko i potem to on dyktuje, co komu przypadnie. Yildirim ma pod sobą rzeszę lojalnych ludzi i może stanowić zagrożenie dla Erdogana w następnych wyborach prezydenckich, jeżeli będzie kandydował – wskazuje doradca byłego premiera Etyen Mahcupyan.

Opozycja obawia się, że środki funduszu nie będą dłużej służyły dobru publicznemu, ale zostaną wykorzystane do celów politycznych. Yildirim, który w przeszłości jako minister transportu zarządzał już dużymi kwotami, ma silną motywację do wpływania na fundusz. Obywatele Turcji w ostatnim referendum zadecydowali bowiem, że urząd premiera zostanie zlikwidowany wraz z wyborami w listopadzie 2019 r., a kraj przejdzie na system prezydencki. Turecki dziennik „Sabah" wspierający Erdogana już w tym tygodniu przekonywał, że władza nad funduszem powinna zostać przekazana wyłącznie w ręce prezydenta – i to jeszcze przed oficjalnym zlikwidowaniem stanowiska premiera.

Obecny rozkład sił w funduszu jest mocno spolaryzowany. Prezes Bostan jest zarówno poplecznikiem prezydenta, jak i sprzymierzeńcem zięcia Erdogana – Berata Albayraka, który piastuje obecnie stanowisko ministra energetyki. Czwórka osób z zarządu jest za to zatwierdzona przez premiera Yildirima. Są to prezes giełdy, doradca prezydenta oraz dwóch przedstawicieli środowisk akademickich, specjalizujący się w finansach. Rozkład sił prowadzi do nieustannych konfliktów wewnątrz funduszu.

Rzecznicy Erdogana, Yildirima, jak i prezesa Bostana odmawiają komentowania zamieszania wokół funduszu.

Gospodarka światowa
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Gospodarka światowa
Ropa znów stanieje. OPEC+ zwiększy wydobycie w czerwcu
Gospodarka światowa
Amerykański PKB spadł w pierwszym kwartale
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka światowa
Volkswagen odnotował 37-proc. spadek zysku w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
PKB strefy euro wzrósł o 0,4 proc.