Chcą pokazać się jako otwierająca się gospodarka, przyjazna dla inwestorów. To odpowiedź na zarzuty amerykańskich władz, że w Chinach istnieją duże bariery wejścia na rynek dla zagranicznych spółek.
Władze Chin łagodzą też regulacje. Niedawno pozwolono inwestorom zagranicznym na posiadanie do 51 proc. udziałów w chińskich domach maklerskich i firmach zarządzających funduszami. Poluzowanie tych ograniczeń ma wkrótce dotyczyć również banków. Obecnie zagraniczne spółki finansowe mogą działać na chińskim rynku jedynie w ramach joint venture z lokalnymi partnerami.
Zagraniczne firmy finansowe już korzystają z tej polityki. Szwajcarski bank UBS złożył wniosek u regulatora o pozwolenie na zwiększenie udziałów w pekińskim joint venture UBS Securities z 24 proc. do 51 proc. World First, brytyjska firma obsługująca płatności, złożyła zaś wniosek o pozwolenie na rozpoczęcie działalności w Chinach (co ciekawe, jeszcze w zeszłej dekadzie na chiński rynek nie udało się wejść gigantom tej branży – firmom Visa i MasterCard). Irlandzka firma Experian ma zaś szansę na zdobycie licencji na zbieranie informacji kredytowych na chińskim rynku, czyli na działalność, na którą Ludowy Bank Chin rzadko kiedy wydaje zgodę nawet krajowym podmiotom.
Analitycy Bloomberg Intelligence spodziewają się, że szersze otwarcie chińskiego rynku będzie bardzo opłacalne dla zachodnich instytucji finansowych. Obecnie zagraniczne banki mają zaledwie 0,7 proc. udziału w chińskim rynku. Zgodnie z prognozami Bloomberg Intelligence w 2030 r. ma on wynosić 3,6 proc.
To oznaczałoby wzrost zysków chińskich oddziałów zagranicznych banków z 16,3 mld juanów (9,1 mld zł) w 2017 r. do 188,4 mld juanów w 2030 r.