W środę pallad zaliczany do drogocennych metali, na giełdach był o 1,43 proc. droższy od złota. Uncja metalu z grupy platynowców lekkich kosztował 1254,5 dol. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy od 16 lat. Eksperci tłumaczą to obawą rynku o deficyt palladu, bez którego nie można m.in wyprodukować katalizatora spalin samochodowych.
I rzeczywiście, zdaniem londyńskiej firmy konsultingowej Metals Focus Ltd, cytowanej przez agencję Bloomberg, w przyszłym roku deficyt palladu wzrośnie do około 1,4 mln uncji z 1,2 mln uncji w tym roku. To pochodna faktu, że podaż jest stabilna a popyt branży motoryzacyjnej ciągle rośnie.
Pallad jest wykorzystywany nie tylko do produkcji katalizatorów, bez których zanieczyszczenie Ziemi byłoby dziś dużo większe, ale też w przemyśle chemicznym, medycynie i elektronice. Największym producentem palladu na świecie jest rosyjski koncern Norylski Nikiel należący do oligarchów Władimira Potanina i Olega Deripaski (są skonfliktowani ze sobą). Norylski Nikiel dostarcza 40 proc. potrzebnego światu palladu. Rosja posiada jego największe zasoby. Pallad w ilościach wydobywczych jest też w Afryce, Kanadzie, na Alasce, w Australii i Kolumbii.