Kompromis nie był łatwy, wymagał prawie dwudniowej przerwy w spotkaniu Eurogrupy, gorączkowych konsultacji w stolicach i nadzwyczajnego wysiłku negocjacyjnego ze strony ministra finansów Niemiec Olafa Scholza. To on w końcu doprowadził do porozumienia dwóch państw, których stanowiska były najbardziej od siebie odległe — Włoch i Holandii. Osiągnięty kompromis to typowy unijny majstersztyk: każdy dostał to, co chciał, ale nie w 100 procentach. Na papierze jest trochę niejasności, co jest celowe: pewne opcje są faworyzowane przez jednych, a nieakceptowane przez drugich. Dzięki temu każdy może powiedzieć swojej opinii publicznej, że osiągnął sukces. A ostateczny rezultat jest wielkim krokiem naprzód.
Włochy od początku chciały szybkich i dużych pieniędzy na walkę z pandemią. Mają to: 540 mld euro, z czego 240 mld euro zostanie uruchomionych w ciągu dwóch tygodni. Na pakiet składa się 100 mld euro na zasiłki dla bezrobotnych i 200 mld euro kredytów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego — te dwa instrumenty są do wykorzystania przez wszystkie państwa UE, a więc również Polskę. Dodatkowo Europejski Mechanizm Stabilności, a więc instytucja finansowana przez państwa strefy euro, uruchomi w ciągu dwóch tygodni linie kredytowe na kwotę 240 mld euro.
Holandia chciała pewności, że te pieniądze będą wydawane zgodnie z przeznaczeniem i że jednak w dłuższym terminie kraj z nich korzystający będzie dążył do stabilności budżetowej. Włochy sprzeciwiały się warunkowości, bo uważały, że wirus jest przez nich niezawiniony. Poza tym, i to najważniejszy powód, skomplikowana wewnętrzna sytuacja polityczna i krytyka ze strony opozycji zmuszają rząd do przyjęcia twardego kursu wobec Unii. Zatem ostatecznie zapisano tylko wprost, że te pieniądze mogą być przeznaczane wyłącznie na walkę z pandemią, co wystarczyło Holandii, a Włochy też są w stanie to zaakceptować. Dodatkowo, żeby zadowolić Holendrów, umieszczono odniesienie do ogólnych zapisów Europejskiego Mechanizmu Solidarności, które pozwalają łączyć pożyczki z wymogiem dążenia do stabilności budżetowej. To jest warunkowość, ale nie zapisana wprost.
Drugim istotnym elementem sporu były euroobligacje. Włochy są najbardziej radykalnym orędownikiem wykorzystania obecnej pandemii do stworzenia nowego instrumentu finansowego — wspólnego długu UE. Dla Holandii, i innych państw Północy, jakiekolwiek uwspólnotowianie długu jest nie do przyjęcia. Haga nie chciała się zgodzić nawet na łagodniejszy projekt przygotowany przez francuskiego ministra finansów Bruno Le Maire, który zaproponował nie obligacje, ale nowy fundusz finansowany obligacjami. Miałby on być ograniczony w czasie — tylko na okres odbudowy gospodarki po pandemii — i kwocie — do 250 mld euro, a także nieco odłożony na przyszłość, bo do uruchomienia dopiero w przyszłym roku. Holandia jednak widziała to jako precedens, który mógłby stać się początkiem wspólnego europejskiego długu. Stanowisko po drugiej stronie też było skrajne, bo Rzym groził, że bez euroobligacji żadnego pakietu pomocowego nie zaakceptuje. Ostatecznie więc zapisy są niejasne, pozwalające na stworzenie "innowacyjnych instrumentów finansowych", na poziomie przywódców państw i rządów. Te możliwe instrumenty nie zostały bliżej zdefiniowane, nie ma też terminu ich uruchomienia. To wystarczyło Włochom. — Euroobligacje są na stole — napisał na Twitterze minister włoski Roberto Gualtieri. A holenderski minister Wopke Hoekstra jasno stwierdził, że nie popiera euroobligacji i nigdy ich nie poprze.
Anna Słojewska z Brukseli