Chiński smok ma większy apetyt na sporne ziemie

Niedawna potyczka w Himalajach to jeden z wielu punktów zapalnych przy chińskiej granicy. Globalny kryzys może podsycić konflikt.

Publikacja: 07.07.2020 10:38

Indyjscy żołnierze muszą strzec długiej i spornej granicy w Himalajach.

Indyjscy żołnierze muszą strzec długiej i spornej granicy w Himalajach.

Foto: AFP

Wydawałoby się, że starcie zbrojne dwóch państw dysponujących bronią jądrową powinno wywołać niepokój na globalnych rynkach. Zwłaszcza jeśli te państwa są kluczowymi rynkami wschodzącymi, w których mieszka łącznie ponad 2 mld ludzi. Inwestorzy się jednak nie przestraszyli. Uznali, że to tylko lokalna potyczka gdzieś w Himalajach, a ryzyko regularnej wojny nie jest duże. Ich przekonanie wzmocniło to, że wkrótce po tym starciu zaczęły się negocjacje pomiędzy chińskimi a indyjskimi dowódcami mające na celu rozładować napięcie. Strach przed konfliktem został przytłumiony przez szok, że w tamtej potyczce nie użyto broni palnej. Chińczycy użyli przeciwko Indusom maczug wykonanych ze stalowych prętów i drutu kolczastego. Walka była brutalna jak średniowieczne starcie, a indyjskie media pisały o „chińskim szwadronie śmierci" dobijającym rannych.

 Czyżby to było brutalne ostrzeżenie dla Indii, by nie współpracowały zbyt mocno z USA i Japonią? Równolegle do negocjacji obie strony przerzuciły w rejon więcej wojsk. Indie odpowiedziały również, zakazując u siebie korzystania z 59 popularnych chińskich aplikacji na smartfony (takich jak TikTok czy WeChat). Wygląda też na to, że Chińczycy mogą się pożegnać z nadziejami na budowę sieci 5G w Indiach przez koncern Huawei. Takiej reakcji władz w New Dehli można się było spodziewać. Ale mimo to Chiny zafundowały swojemu sąsiadowi pokaz militarnej siły. Podobnych demonstracji mogą dokonać również w jednym z wielu punktów na mapie, o które toczą spory z innymi sąsiadami.

Spory o granice i rzeki

– To prawdopodobnie będzie punkt milowy w relacjach indyjsko-chińskich i w geopolityce regionu Indo-Pacyfiku. Widzieliśmy najbardziej krwawe starcie na granicy chińsko-indyjskiej od ponad 50 lat, a oba kraje są kierowane przez ludzi odwołujących się do nacjonalizmu, oba mierzą się też z wielkimi krajowymi i zagranicznymi zawirowaniami będącymi skutkami pandemii Covid-19 i dawnych problemów – twierdzi Abraham Denmark, dyrektor programów azjatyckich w Wilson Center.

– Chiny stały się w ciągu ostatniej dekady bardziej agresywne. Ma się wrażenie, że nadszedł czas, by podkreśliły swoją pozycję na świecie i stały się nowym hegemonem. „Chińskie marzenie" Xi Jinpinga mówi wyraźnie, że w 2049 r., w setną rocznicę utworzenia Chińskiej Republiki Ludowej, Chiny mają być „w pełni rozwinięte, bogate i potężne". Chcą być największym graczem w historii. Indie z wielu powodów stanowią dla nich przeszkodę. Byliśmy pierwszymi, którzy alarmowali w kwestii ich Inicjatywy Pasa i Szlaku – stwierdził w rozmowie z portalem News18 Shakti Sinha, były doradca rządu Indii.

GG Parkiet

Spór między Indiami a Chinami nie jest jednak czymś nowym. Oba państwa dzieli licząca ponad 4000 km granica, która w wielu miejscach nie jest dokładnie wytyczona, a na części odcinków jest sporna (formalnie nie jest to uznana obustronnie granica, tylko tzw. linia aktualnej kontroli, czyli rodzaj linii rozejmowej.) Chiny wysuwają m.in. roszczenia do sporej części Arunachal Pradesh, czyli indyjskiego stanu wysuniętego najbardziej na północny wschód. W 1914 r. Brytyjczycy ustalili z władzami Tybetu granicę tego regionu i nazwali ją linią McMahona. Władze w Pekinie twierdzą jednak, że Tybet nigdy nie był niepodległy, i nie uznają tej granicy. W 1962 r. Chiny oraz Indie toczyły wojnę w tym regionie, a część Arunachal Pradesh została czasowo zajęta przez Chińczyków.

Starcia zbrojne toczyły się wówczas również w regionie Aksai Chin, na północno-wschodnim odcinku wspólnej granicy. Ten niemal bezludny region wysokogórski jest częścią Wyżyny Tybetańskiej, a dla Indii stanowi część Kaszmiru (a dokładniej regionu Lakdah). Sam Kaszmir jest natomiast obszarem spornym pomiędzy Indiami i Pakistanem, podzielonym pomiędzy te państwa. To właśnie w Dolinie Galwan, w regionie Aksai, doszło do ostatniej krwawej potyczki pomiędzy wojskami indyjskimi i chińskimi. Brytyjczycy wyznaczyli tam granicę w 1865 r., ale... nie poinformowali o tym cesarstwa chińskiego. Aksai Chin przylega bowiem do regionu Xinjang, nad którym Chiny nie sprawowały wówczas efektywnej kontroli.

Problemy zaczęły się po tym, jak w 1950 r. Chiny zaczęły budować strategicznie ważną drogę łączącą Xinjang ze świeżo podbitym Tybetem. Zaczęli obsadzać ten obszar swoimi wojskami, co początkowo zostało zlekceważone przez rząd Indii. Jawaharlal Nehru, premier Indii w latach 1947–1964, stwierdził, że na spornym obszarze „nawet nie rośnie trawa". Szokiem dla Indii było więc to, że Chiny prowadziły o te tereny wojnę w 1962 r. Do poważnych starć doszło również w 1967 r. – Gdy Tybet znalazł się pod okupacją, Mao Zedong oraz inni chińscy przywódcy powiedzieli: „Tybet jest dłonią, którą musimy zająć, a potem pójdziemy po pięć palców". Pierwszym palcem jest Ladakh, a kolejnymi czterema: Nepal, Bhutan, Sikkim i Arunachal Pradesh – stwierdził Lobsang Sangay, premier tybetańskiego rządu na uchodźstwie.

W 2010 r. Chińczycy odkryli duże złoża cynku w Aksai Chin, a w 2017 r. zaczęli tam działalność wydobywczą. W 2017 r. doszło również do wznowienia incydentów na linii rozejmowej. Chińscy żołnierze obrzucili indyjskich kamieniami. W ostatnich latach Chińczyków mogło zaniepokoić to, że indyjski rząd Narendry Modiego mocno rozwijał infrastrukturę drogową w tym regionie. O ile w 2014 r. był tam jeden tunel, o tyle w 2020 r. jest ich już sześć, a dziewięć kolejnych jest planowanych. Od 2014 r. zbudowano też tam 4764 km dróg. Armia indyjska zwiększyła dzięki temu swoją obecność w tym regionie.

Punktem zapalnym są też chińskie plany dotyczące rzeki Brahmaputra. Mająca swoje źródła w Tybecie licząca 2840 km długości rzeka ma kluczowe znaczenie dla rolnictwa wschodnich Indii i Bangladeszu. Indie nie mają jednak z Chinami traktatu dotyczącego podziału jej zasobów wodnych. W Pekinie co jakiś czas pojawiają natomiast pomysły, by przekierować tę rzekę na północ, tak by nawadniała tereny pustynne. W 2015 r. Chińczycy zbudowali tamę na Zangmu, jednym z dopływów Brahmaputry. Powstały w ten sposób zalew mieści 86,6 mln m sześc. wody, co jest raczej małą ilością w porównaniu z jej przepływem przez Brahmaputrę. Chińczycy planują jednak budować kolejne tamy w Tybecie, a w 2017 r. na zdjęciach satelitarnych odkryto, że zbudowali też tunel mogący służyć do przekierowania rzeki na odcinku kilometra. Indusów może niepokoić to, że tamy zbudowane przez Chińczyków na Mekongu negatywnie wpłynęły na zasoby wodne Mjanmy, Tajlandii, Laosu, Kambodży i Wietnamu.

Linia Dziewięciu Kresek

Strategiczna zachłanność Chin sprawia, że zrażają one do siebie sąsiednie państwa, które w innych warunkach mogłyby być ich sojusznikami lub przynajmniej ustawić się na pozycji neutralnej w rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Przykładem są Filipiny. W lutym 2020 r. prezydent Rodrigo Duterte zerwał umowę pozwalającą wojskom amerykańskim na rotacyjną obecność na Filipinach. Na początku czerwca zmienił jednak tę decyzję i zaprosił Amerykanów z powrotem. Teodoro Locsin jr, filipiński minister spraw zagranicznych, wyjaśnił później, że zmiana decyzji była związana z agresywnymi działaniami Chin na Morzu Południowochińskim. – Prezydent Duterte poruszył z prezydentem Xi Jinpingiem sprawę częstego naruszania filipińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej. Reakcja na to była bardzo chłodna – przyznał Locsin.

Filipiny oraz ChRL spierają się o ławicę Scarborough, będącą bogatym terenem rybackim. W 2012 r. doszło tam do incydentu zbrojnego. Chiny roszczą sobie prawa do sporej części filipińskiej wyłącznej strefy ekonomicznej i podobnych stref wyznaczonych przez Malezję, Brunei oraz Wietnam. Swoje roszczenia opierają na wyznaczonej w 1947 r. przez rząd Republiki Chińskiej (obecnie mający siedzibę na Tajwanie) tzw. linii dziewięciu kresek. Była to linia maksymalnych roszczeń nacjonalistycznego rządu chińskiego. Dochodzi ona na odległość kilku mil morskich od wybrzeży Malezji, Brunei i Filipin. Obejmuje m.in. całe Wyspy Spartly i Wyspy Paracelskie. Roszczenia chińskie na bogatych w złoża ropy Wyspach Spartly ścierają się z roszczeniami Tajwanu, Filipin, Brunei, Malezji i Wietnamu. Chiny w ostatnich latach budowały w ich pobliżu sztuczne wyspy służące za bazy wojskowe, a także protestowały przeciwko rejsom okrętów wojennych innych państw przez pobliskie akweny. Pekin toczy też spór z Wietnamem o Wyspy Paracelskie (również bogate w ropę). Chiny zbrojnie zajęły te wyspy w 1974 r., odbierając je Wietnamowi Południowemu. Później wielokrotnie dochodziło na pobliskich wodach do wielu incydentów. Z reguły chińskie okręty wojenne taranowały wietnamskie kutry rybackie. Stały Sąd Arbitrażowy w Hadze orzekł w 2016 r., że chińskie roszczenia do akwenów wewnątrz linii dziewięciu kresek są sprzeczne z konwencją o prawie morza. Chiny nie uznają jednak tej decyzji.

Wielkim punktem zapalanym w polityce ChRL jest jednak kwestia Tajwanu. Władze w Pekinie uznają tę wyspę za swoją prowincję. Co prawda w ostatnich dekadach ułożyły sobie z Taipei relacje na wielu płaszczyznach, ale cały czas podkreślają, że ich celem jest „reunifikacja" tej wyspy. W dokumentach z ostatniego posiedzenia chińskiego parlamentu zniknęło zaś określenie mówiące, że owo zjednoczenie będzie pokojowe. Oby to była tylko pusta groźba, a nie zmiana strategii...

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp