W czwartkowym głosowaniu w Sejmie za przyjęciem ustawy budżetowej na 2024 r. opowiedziało się 240 posłów, przeciw było 191, a 3 wstrzymało się od głosu. – To budżet dla ludzi – stwierdził po głosowaniu premier Donald Tusk. A minister finansów Andrzej Domański przekonywał, że budżet realizuje obietnice przedwyborcze ugrupowań z Koalicji 15 października.

W ustawie budżetowej, przejętej po rządzie Mateusza Morawieckiego i z braku czasu tylko nieco poprawionej, nowy rząd zapisał, że dochody kasy państwa ukształtują się na poziomie 682,4 mld zł, w tym dochody podatkowe na poziomie 603,9 mld zł, co oznacza wzrost o około 17 proc. w porównaniu z 2023 r. Limit wydatków budżetowych wyniesie 866,4 mld zł. Pozwoli to na sfinansowanie wspomnianych podwyżek dla nauczycieli i budżetówki, a także żołnierzy i funkcjonariuszy. W budżecie jest 500 mln zł na finansowanie in vitro, 180 mln zł subwencji na działalność Polskiej Akademii Nauk, 150 mln zł na finansowanie remontów domów studenckich i 10 mln zł na telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. Rząd zabezpieczył pieniądze na realizację programów społeczno-gospodarczych, czyli m.in. 800+ oraz 13. i 14. emeryturę, a także na „babciowe”.

Deficyt budżetu w 2024 r. nie może być wyższy niż 184 mld zł. Natomiast deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych, a więc deficyt finansów publicznych, wyniesie według definicji unijnej 5,1 proc. PKB. To więcej od dopuszczalnych w UE 3 proc. PKB, dlatego rząd zapowiedział podjęcie działań na rzecz dalszego obniżenia deficytu w latach kolejnych. Wydatki na obronę narodową w 2024 r. zaplanowano na 118 mld zł, czyli na 3,1 proc. PKB.

Już w przyszłym tygodniu ustawą budżetową zajmie się Senat. Jeśli zgłosi poprawki, ustawa wróci jeszcze na chwilę do Sejmu. Jeśli nie trafi na biurko prezydenta. Tak czy siak musi to nastąpić do 29 stycznia, w przeciwnym razie Andrzej Duda mógłby rozwiązać parlament.