Płace nie nadążają za cenami, wzrost konsumpcji wyhamuje

W maju pierwszy raz od wiosny 2020 r. wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw nie dotrzymał kroku inflacji. Jeśli taka sytuacja się utrzyma, należy oczekiwać spowolnienia wzrostu konsumpcji i całej gospodarki. Już teraz impet traci sektor przemysłowy.

Publikacja: 21.06.2022 21:00

Płace nie nadążają za cenami, wzrost konsumpcji wyhamuje

Foto: Adobe Stock

Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej dziesięcioma pracownikami, zwiększyło się w maju o 13,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 14,1 proc. w kwietniu – podał we wtorek GUS.

Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że wzrost płac ponownie przyspieszył, tym razem do 14,7 proc. Niespodzianka jest tym większa, że w poprzednich trzech miesiącach przewidywania ekonomistów okazywały się zdecydowanie zbyt niskie. Jednocześnie wzrost płac stale przekraczał inflację, choć ta z miesiąca na miesiąc przyspieszała. Sprzyjało to ocenom, że w Polsce rozkręca się spirala płacowo-cenowa. W maju inflacja wyniosła 13,9 proc. rok do roku, czyli przekroczyła wzrost wynagrodzeń. Nie licząc wiosny 2020 r., z takim zjawiskiem mieliśmy poprzednio do czynienia na przełomie 2012 i 2013 r. Polska gospodarka otarła się wtedy o recesję, a konsumpcja była w stagnacji.

Także dziś spadek realnych (skorygowanych o inflację) wynagrodzeń ekonomiści postrzegają jako zwiastun spowolnienia gospodarczego. – Realny poziom wynagrodzeń będzie naszym zdaniem kontynuował spadek, co przełoży się na obniżenie dynamiki konsumpcji oraz spowolnienie wzrostu – ocenia Karol Pogorzelski, ekonomista z banku Pekao.

Zamazany obraz

Oczekiwane spowolnienie wzrostu konsumpcji nie będzie prawdopodobnie gwałtowne. Przeciętne zatrudnienie (tzn. przeliczone na pełne etaty) w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w maju o 2,4 proc. rok do roku, po zwyżce o 2,8 proc. w kwietniu. To wynik poniżej mediany szacunków ekonomistów w ankiecie „Parkietu" (2,6 proc.). Sprawił jednak, że wzrost funduszu płac – czyli miary dochodów z pracy – wciąż przewyższał inflację.

Co więcej, od początku marca popyt konsumpcyjny w Polsce podbija duża liczba uchodźców z Ukrainy. A jednocześnie wybuch wojny w Ukrainie i związane z nią ruchy migracyjne utrudniają interpretacje danych z rynku pracy. Przykładowo, za wyhamowaniem wzrostu przeciętnego zatrudnienia w ujęciu rok do roku stał jego spadek miesiąc do miesiąca o ponad 5 tys. etatów. Do największych zniżek doszło w transporcie, budownictwie i przetwórstwie przemysłowym. – Jakkolwiek słabszy wzrost zatrudnienia może być pochodną gorszych perspektyw gospodarczych, to warto zauważyć, że może to być opóźniony efekt wyjazdu z Polski pracowników ukraińskich, którzy przed wojną pracowali głównie w tych trzech sektorach – zauważyli w komentarzu do wtorkowych danych ekonomiści z Santander Bank Polska. To oznacza, że jest za wcześnie, aby wyrokować, że zapotrzebowanie na pracowników zmalało na tyle, aby trwale obniżyć wzrost wynagrodzeń. Równocześnie – choć tego nie widać w danych o przeciętnym zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw – coraz większa liczba uchodźców z Ukrainy podejmuje pracę, głównie w sektorze usługowym, co może tłumić presję na wzrost płac nawet w sytuacji, gdyby popyt na pracowników wciąż pozostawał solidny.

Koniec z anomalią

Niezależnie od tego, jaka będzie dynamika konsumpcji, do wyhamowania wzrostu gospodarczego w Polsce przyczyniać mogą się słabnący popyt inwestycyjny oraz zagraniczny, a także utrzymujące się zaburzenia w łańcuchach dostaw. Te zjawiska oddziałują negatywnie na koniunkturę w polskim przemyśle.

W maju, jak podał we wtorek GUS, produkcja sprzedana przemysłu wzrosła realnie (czyli w cenach stałych) o 15 proc. rok do roku, po zwyżce o 12,4 proc. w kwietniu (ten ostatni odczyt GUS zrewidował w dół). To wynik bliski mediany szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet". Przyspieszenie wzrostu produkcji w ujęciu rok do roku to jednak wyłącznie efekt korzystnego układu kalendarza. Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych i kalendarzowych, produkcja w maju wzrosła o 11,9 proc. rok do roku, najmniej od października 2021 r. W stosunku do kwietnia tak liczona produkcja zmalała zaś o 1,7 proc., najbardziej od kwietnia 2020 r. Co więcej, był to jej drugi miesięczny spadek z rzędu.

Na razie ekonomiści mówią jednak tylko o lekkim spowolnieniu w przemyśle, a nie o recesji. Początek 2022 r. był bowiem dla tego sektora wyjątkowo udany. Było to jednak częściowo skutkiem podejrzanie szybkiego wzrostu produkcji energii elektrycznej. Według jednej z hipotez GUS nie doszacowywał tempa wzrostu cen w tej kategorii, przez co zawyżał realną (liczoną przy założeniu stałości cen) dynamikę produkcji. Wiosną wzrost produkcji energii w danych GUS wyraźnie wyhamował. To istotne źródło wolniejszego wzrostu produkcji przemysłowej ogółem. W samym przetwórstwie przemysłowym dynamika produkcji wyniosła w maju 15,2 proc. rok do roku, po 11,1 proc. w kwietniu. To wynik najlepszy od lutego.

Gospodarka krajowa
Wskaźnik PMI dla Polski spadł m/m do 45,9 pkt w kwietniu
Gospodarka krajowa
MF: Od 2025 roku wchodzimy na ścieżkę redukcji deficytu
Gospodarka krajowa
GUS: Inflacja wyniosła 2,4% r/r w kwietniu wg wstępnych danych; konsensus: 2,4% r/r
Gospodarka krajowa
Groźne prognozy Ministerstwa Finansów dla długu
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Gospodarka krajowa
Naprawa polskich finansów zajmie kilka lat. MF przedstawia tzw. białą księgę
Gospodarka krajowa
Jaki stan kasy państwa według nowego rządu