W opublikowanym we wtorek raporcie przewidujecie, że inflacja w Polsce w tym i w przyszłym roku wyniesie średnio 10 proc. Scenariusz ten jest oparty na założeniu, że ropa naftowa będzie kosztowała w tym czasie średnio 110 USD za baryłkę. Teraz jest tańsza. O ile niższa byłaby inflacja, gdyby ropa była o 10 proc. tańsza niż w waszym scenariuszu?
Udział paliw we wskaźniku cen konsumpcyjnych (CPI) to około 6 proc. Można przyjąć, że spadek cen ropy naftowej o 10 proc. w stosunku do naszego założenia obniżyłby ceny paliw na stacjach od 3 do 5 proc. Inflacja zmalałaby z tego powodu od 0,3 do 0,5 pkt proc. Zdajemy sobie sprawę, że wahania cen surowców będą miały duży wpływ na ścieżkę inflacji. Z tego powodu wolimy mówić o szacunkach niż o prognozach inflacji. Prognozy wymagałyby przyjęcia jakichś konkretnych założeń co do tego, kiedy i jak skończy się wojna w Ukrainie. A to nie jest dziś możliwe.
Inne założenie, które przyjęliście na potrzeby szacunków, to utrzymująca się słabość złotego. W waszym scenariuszu euro pod koniec 2022 r. kosztuje 4,70 zł. Umocnienie złotego mocno stłumiłoby inflację?
Zgadzamy się z oceną NBP, przedstawioną podczas prezentacji ostatniej projekcji, że wrażliwość cen na zmiany kursu złotego jest nieco wyższa niż w poprzednich latach. Ma to związek z większą zmiennością kursu euro w złotych. Lata 2018–2019 były okresem wyjątkowej stabilności tego kursu. Od początku pandemii zmienność jest większa, a to powoduje większą skłonność firm do zmiany cen w reakcji na zmiany kursu. Szacujemy, że wrażliwość inflacji na zmianę kursu to około 10 proc., co oznacza, że osłabienie złotego o 10 proc. podnosi inflację o 1 pkt proc. Teraz zmiana kursu euro względem początku wojny w Ukrainie to około 4–5 proc.