Specjaliści od systemu emerytalnego, z którymi rozmawialiśmy, skrytykowali nowy pomysł resortu pracy na zmiany w II filarze emerytalnym. Opisaliśmy je w piątek. Zadowolona jest natomiast część przedstawicieli firm, które prowadzą indywidualne konta emerytalne.
[srodtytul]Nie odchodzimy od celów[/srodtytul]
Ustawa o emeryturach kapitałowych pozwala na wypłatę świadczeń ze środków, które dziś są gromadzone w funduszach emerytalnych. Resort pracy zapisał w niej, jakie emerytury należą się uczestnikom II filara. Do 65. roku życia jest to tzw. emerytura okresowa, później – świadczenie dożywotnie. Pierwszy typ jest – za pośrednictwem ZUS – wypłacany przez fundusze emerytalne, a drugi miał być wypłacany przez fundusze emerytalne oraz specjalne, nowe instytucje – zakłady emerytalne.
Teraz to się zmieni. Docelowa emerytura nie będzie wypłacana przez odrębne instytucje, czyli zakłady emerytalne. Według Marka Buciora, wiceministra pracy, to zbyt drogie rozwiązanie. Według nowych założeń, jeśli osoba zgromadzi w ZUS kwotę, która pozwoli wypłacić dwukrotność minimalnej emerytury (dziś to ok. 1,35 tys. zł), będzie mogła zdecydować, że odbiera wszystkie środki zgromadzone w OFE (wówczas zapłaci podatek od zysków kapitałowych) albo wpłaci je na konto w IKE (nie zapłaci tego podatku) i będzie otrzymywać pieniądze w ratach.
Jeśli wysokość świadczenia z ZUS byłaby niższa od „kwoty minimalnej”, ZUS pobrałby odpowiednią część oszczędności danej osoby w OFE. Wypłacie podlegałaby pozostała kwota. Klient OFE będzie mógł też zdecydować, że wszystkie pieniądze zaoszczędzone w II filarze chce wpłacić do ZUS i dzięki temu mieć wyższe świadczenie. – Oczywiście zależy nam, by osoby jak najdłużej pracowały i całość środków zgromadzonych na OFE chciały przeznaczyć wyłącznie na emeryturę. Ale równocześnie dajemy ludziom prawo wyboru. Gwarantujemy zabezpieczenie emerytalne w postaci 200 proc. minimalnej emerytury oraz prawo własności do środków w OFE. Nie odchodzimy też od celów reformy emerytalnej – mówi Marek Bucior.